Tak o sobie w przypadające dziś święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana mówi o. Michał Legan, paulin.
Jarosław Dudała: Jeśli ktoś, tak jak Ojciec, uczestniczy w kapłaństwie Chrystusa, to dzisiejszy dzień jest także jego świętem.
O. Michał Legan: Każdy z nas uczestniczy w kapłaństwie Pana Jezusa. Ja uczestniczę w kapłaństwie na sposób sakramentalny, ale kapłaństwo jako takie jest darem, które każdy z nas otrzymał na Chrzcie świętym. Jeśli można powiedzieć, że to święto jest moje, to jest ono także świętem każdego z nas.
Jest Ojciec kapłanem zakonnym. To znaczy, że jego życie jest rozpięte między trzema punktami. Jako kapłan stoi Ojciec przy ołtarzu (albo w konfesjonale). Jako zakonnik paulin - trwa w swojej celi sam na sam z Bogiem. Ale jest też Ojciec pasterzem, a miejscem pasterza jest pastwisko, owczarnia. To znaczy, że nie może Ojciec tylko czekać w celi czy przy ołtarzu, ale musi też wyjść, szukać swoich owiec. Jak - na tak zarysowanej mapie - sytuuje Ojciec swoje życie?
Jest taki moment w Apokalipsie, kiedy Pan Jezus mówi: "Oto stoję u drzwi i kołaczę". Zasadniczo widzimy wtedy Jezusa, który stoi na zewnątrz - domu czy serca - i puka, żeby go wpuścić. Ojciec święty Franciszek proponuje, żeby ten obraz odwrócić: spojrzeć na Jezusa, który stoi u drzwi, ale od... wewnątrz i prosi, żeby Go wypuścić, żeby mógł pójść z całym Swoim Kościołem, Ludem Kapłańskim, na poszukiwanie człowieka - w ten świat, na jego peryferia. Myślę, że to jest rola dzisiejszych kapłanów, kapłanów XXI w., a może i każdych czasów.
To także moja rola. Zostałem powołany do grona misjonarzy miłosierdzia. To oznacza ciągłe wychodzenie, ale ono nie będzie sensowne, nie będzie święte, nie będzie źródłem, nie będzie mieć mocy, jeżeli nie zacznie się od spotkania z Bogiem sam na sam. Tak było z apostołami: najpierw byli z Jezusem, potem szli w świat i znów wracali do Jezusa.
Jest taka Litania do Jezusa Chrystusa Kapłana i Żertwy (czyli ofiary). Czy czuje się Ojciec nie tylko kapłanem, ale i ofiarą, barankiem ofiarnym? Inaczej mówiąc: czy jest Ojcu po prostu ciężko w tym powołaniu?
To jest ważne pytanie.
Przede wszystkim, trzeba powiedzieć wprost, że to Jezus Chrystus jest niewinnym barankiem, którego my ukrzyżowaliśmy. Ja dużo częściej czuję się katem niż niewinną ofiarą. Jeśli czasami czuję się ofiarą, to na pewno nie niewinną. Pamiętajmy o łotrze, który wisiał obok Jezusa i mówił: "My sprawiedliwie cierpimy to, co na spotyka". Trzeba powiedzieć wprost, że gdybym został ukrzyżowany, to byłaby to sprawiedliwa kara za moje grzechy. Jezus jest jedynym niewinnym wiszącym na krzyżu. Dlatego nie ośmieliłbym się porównać siebie w swoim doświadczeniu kapłaństwa do niewinnego baranka. To podobieństwo występuje, gdy zakładam śnieżnobiałą albę, stułę i ornat i staję przy ołtarzu. Jestem wtedy in persona Christi, czyli udzielam Chrystusowi moich rąk, moich ust, mojego spojrzenia i moich stóp, by to wykorzystał. Ale moje bardzo osobiste doświadczenie każe mi myśleć o sobie jako tym, który sprawiedliwie cierpi wszystko to, co go spotyka. Ja powinienem być ukrzyżowany i tylko dlatego, że Jezus poszedł za mnie na krzyż, nie ponoszę sprawiedliwej kary śmierci.
Życzę Ojcu, żeby był szczęśliwy w kapłaństwie.
Jestem szczęśliwy. To kapłaństwo uszczęśliwia mnie bardzo. Ono bywa trudne, bolesne. Bywa pogrążone w samotności. Ale bardzo mnie uszczęśliwia.
Ostatnia Wieczerza Novica Nakov / CC-SA 2.0Jarosław Dudała Dziennikarz, prawnik, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego”. Były korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej w Katowicach. Współpracował m.in. z Radiem Watykańskim i Telewizją Polską. Od roku 2006 pracuje w „Gościu”.