W Stanach Zjednoczonych rosną w siłę ruchy przeciwników gospodarczych i społecznych ograniczeń mających powstrzymać epidemię koronawirusa. Republikanie próbują zagospodarować ten elektorat.
Stany Zjednoczone są krajem najciężej dotkniętym pandemią koronawirusa; do końca maja zakaziło się ponad 1,7 miliona Amerykanów, zmarło ponad 100 tysięcy. Mimo to w USA mnożą się manifestacje zwolenników jak najszybszego odmrożenia gospodarki. To zjawisko rozpowszechniło się na całym świecie (także w Polsce), lecz w Stanach Zjednoczonych zaczyna przybierać niepokojącą formę. Cały świat obiegły zdjęcia z Lansing, stolicy stanu Michigan. 30 kwietnia do stanowego Kapitolu wdarła się grupa uzbrojonych po zęby mężczyzn chcących wywrzeć presję na lokalnych władzach, by zniosły ograniczenia związane z Covid-19. Demonstranci przedstawiają się jako oddolny ruch obywatelski, ale jednocześnie otrzymują wsparcie finansowe i polityczne od republikanów z prezydentem Trumpem na czele. „Koronasceptyczne” wystąpienia mają miejsce głównie w stanach rządzonych przez demokratów (to gubernatorzy decydują o skali i czasie trwania ograniczeń), które będą kluczowe w najbliższych wyborach prezydenckich. Zbliżenie z tym środowiskiem może jednak przynieść republikanom więcej strat niż korzyści.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Legutko