Jest jakimś kosmicznym paradoksem to, że „producenci” fake newsów albo mówiąc inaczej ludzie, którzy manipulują informacją, zawsze powołują się na naukę bądź na naukowców.
Mamy tak głęboko wpojoną wiarę w to, co zostało napisane, że w pierwszym odruchu niemal nigdy nie sprawdzamy. Wierzymy. Może to pozostałość po czasach, w których książka była skarbem? A może po czasach, kiedy publikować mogli nieliczni? To jasne, że wtedy też manipulowano informacjami, ale działo się to na inną skalę. Książkami, z którymi jako dzieci mamy do czynienia najczęściej, są podręczniki. I nauczyciele, i rodzice mówią nam, że tam jest wiedza, której możemy być pewni. „Idź, sprawdź w książce” albo: „Jeśli napisali w podręczniku, to nie dyskutuj”. I choć na papierze czytamy coraz mniej, to jednak podręcznik, a do niedawna słownik czy encyklopedia wciąż są dla wielu z nas niepodważalnym źródłem informacji. Może dlatego tak łatwo przyjmujemy wszystko, co w druku? Nawet tym elektronicznym.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek