Premier Mateusz Morawiecki podziękował ministrowi zdrowia Łukaszowi Szumowskiemu za skuteczną pracę i walkę z epidemią. "Dziś Łukasz jest niejednokrotnie obiektem bezpardonowych ataków także ze strony mediów i musi stawiać temu czoła. Łukasz - masz moje pełne wsparcie!" - napisał we wtorek premier.
Premier we wpisie na Facebooku podkreślił, że ostatnie tygodnie dostarczają wielu zmartwień, ale też wielu okazji, by okazać swoją wdzięczność wszystkim tym, którzy każdego dnia nie szczędzą wysiłków w walce z koronawirusem.
Po raz kolejny szef rządu przypomniał o obchodzonym we wtorek Międzynarodowym Dniu Pielęgniarek i Położnych. Premier podziękował pielęgniarkom za wielką pracę i poświęcenie.
"Wielokrotnie dziękowałem pracownikom służby zdrowia, a dzisiaj chciałbym podziękować jeszcze jednej osobie - ministrowi zdrowia Łukaszowi Szumowskiemu. Łukaszu! Dziękuję za Twoją wspaniałą i skuteczną pracę, za znakomity nadzór nad Ministerstwem Zdrowia, za walkę z epidemią!" - podkreślił Morawiecki.
Premier napisał, że obecnie minister Szumowski "jest niejednokrotnie obiektem bezpardonowych ataków także ze strony mediów i musi stawiać temu czoła". "Łukasz - masz moje pełne wsparcie!" - zapewnił premier.
"Gazeta Wyborcza" podała we wtorek, że Ministerstwo Zdrowia "przepłacając i bez sprawdzenia jakości kupiło maseczki ochronne za ponad 5 mln zł". "Zarobił na tym instruktor narciarski, przyjaciel rodziny Łukasza Szumowskiego. Transakcję ułatwił mu brat ministra zdrowia" - napisano.
Jak twierdzi "GW" między 20 a 30 marca Ministerstwo Zdrowia miało kupić od Łukasza G. 100 tys. maseczek FFP2 i 20 tys. maseczek chirurgicznych. Według gazety resort zapłacił wówczas 4 mln 860 tys. zł. "Czyli 39 zł netto (z VAT ponad 41 zł) za jedną maseczkę FFP2 i ok. 8 zł za chirurgiczną. Przed pandemią maseczki FFP2 kosztowały między 2 a 4 zł za sztukę. Chirurgiczne między 50 gr a 1 zł" - czytamy w "GW". Ministerstwo miało dokupić jeszcze od Łukasza G. 10 tys. maseczek z Ukrainy (48 zł za sztukę) i 3 tys. przyłbic. Jak podała "GW", w kwietniu zakupy sprzętu ochronnego na czas pandemii - w tym także transakcję z Łukaszem G. - zaczęło badać CBA.
Minister zdrowia Łukasz Szumowski, odnosząc się do tych doniesień, zapewnił na antenie Radia Zet, że "nikt nikomu nic nie ułatwiał", a każda transakcja jest traktowana w ten sam sposób.
Powiedział, że "gdy pojawiły się w kraju i w Europie wątpliwości dotyczące jakości produktów, zaczęto sprawdzać zasoby i okazało się, że nie zawsze nawet te maseczki, które mają certyfikat spełniają normy i od tego wszystko się zaczyna". Potwierdził, że maseczki, o których napisała gazeta, nie spełniały norm. "W związku z tym zażądaliśmy wymiany towaru na adekwatny" - poinformował.
Szumowski powiedział, że wymienionego w artykule Łukasza G. instruktora narciarskiego zna "sprzed kilku lat, kiedy jeździł z nim na nartach". "On zgłosił się do ministerstwa jako normalny kontrahent, poszukiwał kontaktu, dostał ten kontakt, z tego co wiem od mojego brata. Na tyle było tej tzw. pomocy, przekierowanie do odpowiednich osób" - dodał.
Pytany czy będzie w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury, minister odparł, że "jeśli nie będzie zwrotu i wymiany towaru na spełniający wszystkie wymogi, to oczywiście tak".(PAP)
autorka: Olga Zakolska
ozk/ godl/