Dokładnie 800 lat temu śmiercią męczeńską zmarł niezwykły zakonnik karmelitański, który przepowiedział św. Franciszkowi z Asyżu jego pięć stygmatów.
O jego życiu wiemy niewiele. Wpisuje się on jednak w poczet wielu wybitnych świętych, którzy przynosili Kościołowi powiew ewangelicznej świeżości i odnowy poprzez własną świętość, która była naturalną konsekwencją ich zapatrzenia się w Chrystusa i bezwzględnego oddania się Jemu.
Według Brewiarza karmelitańskiego, św. Anioł urodził się w 1185 roku w Jerozolimie. Jak podają źródła, odznaczał się dziewiczą czystością, gorliwością w wypełnianiu kaznodziejskiego urzędu i żywą, niezachwianą wiarą. Jeszcze za życia był postrzegany jako święty.
Radykalizm wypływający z wiary był obecny w życiu św. Anioła. Przejawiał się m.in. w tym, że wiernie realizował w swoim życiu wskazania Reguły Karmelu. Zgodnie z Regułą, która poleca posłuszeństwo przełożonym, św. Anioł opuszcza ojczystą Ziemię Świętą i udaje się w celach ewangelizacyjnych najpierw do Civitavecchia, później do Rzymu i na Sycylię. Zgodnie z nią również, kierowany wiarą w Słowo Boże i w trosce o zbawienie bliźniego, napomina wykroczenia przeciw Przykazaniom Bożym. W końcu z jego żywej wiary, jak przekazują legendy, rodzą się cuda.
Miał dar czynienia cudów, nawet wskrzeszania umarłych, i dar proroctwa - w Rzymie, dokąd został wysłany przez przełożonych, przepowiedział św. Franciszkowi z Asyżu jego pięć stygmatów, ten zaś przepowiedział św. Aniołowi, że dostąpi śmierci męczeńskiej.
Tak się faktycznie stało. Św. Anioł zginął śmiercią męczeńską 5 maja 1220 roku w Lewiacie (Licata) z rąk heretyckiego rycerza Berengariusza, któremu wypomniał niemoralne życie. W liturgii wspominany jest 5 maja.
Czy średniowieczny święty może być inspiracją dla nas, ludzi żyjących w XXI wieku?
Czystość
To postawa wyrażająca się w pragnieniu: chcę być taki, jaki obiektywnie jestem, jakim mnie Bóg stworzył i jakim chce mnie mieć. Czystość jest postawą obejmującą całego człowieka i całe jego życie. Oczywiście również wymiar seksualności ma być uporządkowany według ładu Bożego. Wytycza go szóste przykazanie nie cudzołóż.
Do postawy czystości można i trzeba wracać, nawet w sytuacji, kiedy czystość została naruszona. Nawet najgłębiej poraniony człowiek może powrócić do pełni czystości, do świętości. Przykładem jest Małgorzata, która według tradycji dwanaście lat żyła w związku kazirodczym ze swoim bratem Berengariuszem, a którą nawrócił św. Anioł, przypłacając to swoim życiem. Każdą więc życiową sytuację da się wyprostować, ale najpierw trzeba podjąć decyzję o powrocie do czystości, czyli do życia w zgodności z przykazaniami.
Trzeba zaznaczyć, że kształtowanie postawy czystości rozgrywa się w dwóch wymiarach. Pierwszy to wymiar indywidualny. Ja sam muszę być czysty: mam mieć czyste myśli, moja mowa ma być czysta, moje patrzenie ma być czyste i moje czyny mają być czyste. Mam mieć czyste pragnienia - zarówno te świadomie kontrolowane, jak i te ulokowane w podświadomości. Nawet moje podświadome tęsknoty powinny być czyste.
Posiadanie czystych tęsknot jest naszą największą trudnością, ponieważ świat nam wmawia, że rozwiązłość jest dobra i pożądana, a czystość jest nieatrakcyjna. To jest podstawowa walka, która toczy się w nas. Chodzi o to, abyśmy uwierzyli, że to czystość jest atrakcyjna, a nie rozwiązłość reklamowana przez świat, w którym żyjemy.
Drugim wymiarem postawy czystości jest czystość w relacji do drugiego. W tym wymiarze, zachodzi pewna prawidłowość. Jeżeli ktoś jest sam w sobie nieczysty, to nie jest w stanie zbudować czystej relacji, choć często o tym marzy. Jeżeli jedno z dwojga osób jest nieczyste, to ten fakt musi wpływać na zaburzenie czystości relacji. Taki związek osiąga górną granicę - poziom, powyżej którego się nie wzniesie, dopóki nie dojrzeją osoby, które ten związek tworzą. Troska o czystą relację jest ważnym elementem wzrostu obydwu osób. Co więcej, zakochany chłopak czy dziewczyna mają bardzo silne motywacje do wysiłku na rzecz ukochanej osoby. Mogą istotnie dojrzeć, zwłaszcza jeżeli ich uczciwe ludzkie wysiłki wsparte będą wzmożoną modlitwą, adoracją Najświętszego Sakramentu i łaskami sakramentalnymi. Od czystości obojga zależy jakość ich relacji.
Św. Anioł, który sam żył w czystości i ją bardzo cenił jako ważny środek uświęcenia, uczy nas dzisiaj, że i my mamy za zadanie porządkować i oczyścić w sobie czyny, mowę i sposób patrzenia, a z czasem - myślenie oraz marzenia.
Gorliwość w ewangelizacji
Św. Anioł, wychowany w tradycji duchowej Karmelu, napominając tych, którzy prowadzili złe życie, naśladuje w pewien sposób radykalizm duchowego Ojca Zakonu - Proroka Eliasza. To on w tradycji patrystycznej jest biblijnym wzorcem życia całkowicie oddanego Bogu, zarówno ze względu na samotniczy, jak i ascetyczny tryb życia, oraz poprzez umiłowanie przymierza z Panem i wypełnianie go (por. 1 Krl 17-19; 21).
Nasz święty, podobnie jak Prorok Eliasz, który interweniował przeciwko okrutnej bezbożności i walczył przeciwko bałwochwalczym praktykom, które bezcześciły święte imię Boga, upominał zdecydowanie, z ewangeliczną odwagą i miłością.
Nic nie powinno zatrzymywać nas przed głoszeniem Ewangelii. Świadomość tego, kim Bóg jest i co uczynił dla człowieka, nie może być okryta milczeniem, lecz należy ją głosić wszystkim ludziom. Ewangelizacja musi objąć wszystkich ludzi, wszystkich kultur i czasów. Nikogo nie można wykluczyć czy pominąć.
W nowej ewangelizacji ważna jest nie tylko treść naszego przepowiadania, lecz również sposób jej przekazywania. Nie chodzi tu wyłącznie o jakąś technikę, ale o stopień wewnętrznego przekonania mówiącego. Z doświadczenia wiemy, że bardziej wierzy się świadkowi wydarzenia, niż temu, kto je tylko relacjonuje. "Mówić" trzeba bardziej stylem swojego życia, nie tylko słowami; codziennymi wyborami, a nie wyłącznie pobożnymi deklaracjami; osobistą ofiarnością, a nie tylko zachęcaniem do niej.
Takie przepowiadanie możemy dostrzec w postawie św. Anioła. Jego walka z publicznym grzechem, była wyrazem największej troski o drugiego człowieka. Konfrontacja św. Anioła z osobami uwikłanymi w grzech, objawia język współodpowiedzialności za losy świata i Kościoła, nie zaś język sędziego, poddającego krytycznej ocenie oglądaną rzeczywistość, osądzając ją negatywnie czy pozytywnie. W końcu jest to język świadectwa, który znajduje potwierdzenie w osobistym życiu mówiącego. Przekazuje on to, co sam widział i czego doświadczył, a czego staje się teraz świadkiem.
Żywa wiara
Wiara jest cnotą, która umożliwia kontakt z Bogiem i stanowi fundament życia nadprzyrodzonego. Ponieważ znajduje się ona u podstaw wszelkiej aktywności nadprzyrodzonej, wszystko dzieje się przez nią. O aktywności życia nadprzyrodzonego decydują zalety i braki naszej wiary. Trudności w życiu nadprzyrodzonym wiążą się zawsze ze słabością wiary. Jest ona cnotą podstawową, ponieważ daje nam możliwość uczestniczenia w życiu Boga.
Wiara to uczestnictwo w myśli Boga, to jakby osadzony na naturalnych władzach duszy rozum nadprzyrodzony, który uzdalnia nas do myślenia tak jak Bóg zarówno o sobie samym, jak i o wszystkim, z czym stykamy się. Stąd posiadać żywą wiarę to znaczy uzgadniać swoją myśl z Jego myślą i identyfikować się z Jego myślą.
Dzisiaj brakuje nam często odwagi w wyznawaniu wiary. Chlubimy się przeszłością, ale nie zawsze umiemy właściwie ożywić teraźniejszość, stawać się na miarę potrzeb czasów współczesnych, udzielać przekonujących odpowiedzi na pytania i problemy, jakie stawia dzisiejszy człowiek. Równie poważnym problemem jest słaba świadomość tego stanu. Niewielu wierzących zdaje sobie sprawę z zaistniałej sytuacji i nie pyta, co i jak należałoby zmienić, aby odzyskać odwagę, którą dać może wiara i nic lękać się wyzwań, jakie stawia świat.
Tymczasem jest wielu z nas, którzy, być może z lęku, wygody, a może i z braku refleksji, przejawiają negatywną tendencję do zamykania się w utartej obrzędowości, trzymając się kurczowo utartych schematów myślenia i działania, dawnych zachowań czy opinii. Z zajmowanych przez siebie pozycji osądzają innych, jak i zmiany, jakie następują w Kościele i w świecie.
Potrzeba odwagi, którą daje jedynie wiara, aby dostrzec problemy współczesności i szukać właściwych ich rozwiązań. Nie można zapominać, że przewodnią siłą wiary jest zawsze określony radykalizm.
O. dr Wiesław Strzelecki O.Carm, red.