"Chcę się całkowicie poświęcić Bogu. Mam wielkie pragnienie, aby zostać świętym i jeśli nim nie zostanę, nie osiągnę niczego."
6. Dominik był chłopcem wyczulonym na grzech, ale i dobro drugiego człowieka. Zdarzyło się, że słyszał, jak jeden woźnica wzywał nadaremnie imienia Bożego. Dominik zdjął wtedy czapkę i cicho zaczął wymawiać słowa. Jego kolega zapytał go, co tak szepcze. Na to Dominik zwrócił uwagę na zachowanie woźnicy. "Gdybym tylko mógł podejść do niego, powiedziałbym mu, żeby tego nie robił. Ale obawiam się, że wtedy powiedziałby jeszcze coś gorszego. A więc powiedziałem: - Niech będzie Jezus pochwalony - aby to Bogu wynagrodzić." Innym razem znów usłyszał przekleństwa woźnicy. Podszedł do niego i zapytał, czy ten wie, gdzie jest oratorium ks. Bosko. Woźnica przerwał swój "monolog" i powiedział, że nie wie, gdzie jest oratorium. Na to Dominik zapytał go, czy mógłby mu wyświadczyć inną przysługę. Ten się zgodził. "Zrobi mi pan wielką przysługę, jeśli nie będzie pan więcej tak strasznie klął, nawet jeśli jest pan zdenerwowany." Woźnica oniemiał, ale przyznał chłopcu rację.
Pewnego dnia słyszał dziecko, które w kłótni przeklinało. Wszedł między kłócących. Wziął małego awanturnika zdecydowanie za rękę i zaprowadził do kościoła. Uklękli. "Proś teraz Jezusa o przebaczenie, ponieważ Go obraziłeś twoimi przekleństwa - i dodał - Niech będzie Jezus pochwalony i niech będzie zawsze pochwalone Jego święte imię."
W oratorium działo Towarzystwo Niepokalanej. Chłopcy pilnowali, by w oratorium nie pojawiały się czasopisma o wątpliwej treści moralnej. I tak pewnego dnia Dominik ujrzał grupkę chłopców, którzy śmiali się. Wyrwał czasopismo z ręki jednego i podarł na ich oczach. - To nie uchodzi! Do naszego domu nie mają wstępu takie rzeczy! - Ale to było przecież tylko dla śmiechu. - Chcesz może ze śmiechem dostać się do piekła? - No, a co w tym było złego? - Nie widzisz w tym nic złego? Czy ma to znaczyć, że już jesteś przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy? Nikt już nie odważył się protestować.
Dominik wraz z kolegą udawali się do szkoły, gdy usłyszeli dźwięk dzwonka i idącego z wiatykiem kapłana. Dominik ukląkł, jego kolega burknął, że nie wydawał mu się konieczne klękanie, by sobie spodni nie ubrudzić. Na to Dominik odpowiedział: Kolana i spodnie też należą do Niego, nie uważasz? Któregoś dnia miało miejsce podobne zdarzenie. Dominik stał koło żołnierza. Usłyszeli dzwonek. Żołnierz ani drgnął. Na to chłopiec wyciągnął chusteczkę i rozciągnął ją przed żołnierzem i z uśmiechem skinął na niego. Zaskoczony żołnierz przyklęknął.
Małgorzata Gajos