E-churching

Co nam zostanie w Kościele po koronawirusie?

Pandemia wygenerowała nową odmianę churchingu e-churching. To już nie bieganie po kościołach, ale  – klik! – i jestem na internetowej Mszy. Klik! – i włączam rekolekcje wziętego kaznodziei. Klik! – i jestem na Jasnej Górze albo w Łagiewnikach.

Ma to swoją wartość. W czasach izolacji daje namiastkę wspólnoty. Gdy nie można przyjąć Komunii sakramentalnej, pomaga w przyjęciu komunii duchowej. Dla jednych może być ewangelizacyjnym impulsem. Dla innych – umocnieniem, pogłębieniem, katechezą. Nieraz bardzo wartościową.

Hm..., a może - kiedy zaraza minie - ktoś sobie pomyśli: "eee tam, nie chce mi się iść do mojej parafii. Puszczę sobie Mszę z kazaniem..." (tu wstaw nazwisko któregoś z błyskotliwych internetowych kaznodziejów). Ja celowo ich nie wymieniam, bo nie o nie tutaj chodzi. Chodzi o to, czy przyzwyczajenie z czasów koronawirusa nie wyssie ludzi z parafii. Albo może w ogóle – z kościołów.

Zrobiłem mały research wśród proboszczów. Ich obserwacje i intuicje pokrywają się z moimi albo je uzupełniają.

  1. Koronawirus wyssie ludzi z kościołów, ale raczej tych, którzy chodzili do nich motywowani dogasającą resztką przyzwyczajenia. Nie wyssie tych, dla których Pan Bóg jest ważny.
  2. Koronawirus może wyssać ludzi nie z tych parafii, które uruchomiły różne formy wirtualne, ale z tych, które tego nie zrobiły. Bo jak nie było w sieci Mszy z własnej parafii, to ludzie poszli szukać gdzie indziej. Część z nich nie wróci. Ale to nie wina internetu, a jakości życia wspólnotowego parafii  jeszcze przed pandemią.
  3. Powrót do zwykłych praktyk religijnych będzie wymagał trochę wysiłku. Ale nie bój nic. Wielu naprawdę tęskni za tym, co utracili w czasie pandemii. A niektóre formy wirtualne warto utrzymać w parafiach także po zarazie.
  4. Może się zdarzyć taki niby to pobożny zapping – skakanie po kanałach na YouTube czy na Facebooku w poszukiwaniu jak najsilniejszych doznań religijnych. Ani to mądre, ani budujące. Jak słuchasz Mszy – to jednej. Jak rekolekcje – to jedne, ale od początku do końca.

Internetowe duszpasterstwo jest błogosławieństwem, gdy istnieje realna wspólnota, którą ono wspiera. A co, jeśli nie znajdujesz takiej w swojej parafii? A w dodatku znalazłeś ją w tych trudnych dniach gdzie indziej? Moja rada: spróbuj jednak wrócić do swej parafii. Nie możliwe? OK, zostań w nowej wspólnocie, ale zaangażuj się w nią realnie, nie wirtualnie. Szukaj takiej, w której to jest możliwe, choćby ze względu na odległość. Nie bądź tylko konsumentem pięknej internetowej liturgii czy porywających kazań. Jeśli rzeczywiście są takie głębokie, to usłyszysz w nich, że liczy się miłość. A ona realizuje się w konkretnych relacjach: w małżeństwie, rodzinie, parafii, wspólnocie. Danie serduszka na fejsie i chwila wzruszenia to jeszcze nie miłość. Jeśli na tym się kończy, to jesteś tylko "słuchaczem oszukującym samego siebie" (Tak mówi św. Jakub. Fantastyczny jest ten jego list w Biblii! Sam konkret!)

Pytanie o e-churching to jedno ze szczegółowych pytań o Kościół po koronawirusie. Nie wiem, jaki będzie. Ale mam jedno silne przeświadczenie:

Wierzę, że Pan Bóg chciałby, żeby Kościół po koronawirusie był jeszcze bardziej Kościołem miłosierdzia. Zawsze uważałem, że orędzie zawarte w "Dzienniczku" św. Faustyny to dany przez Boga klucz do rozumienia naszych czasów. Zarówno w skali mikro (jednego ludzkiego serca), jak i makro (w skali świata, Kościoła).

Czytam obawy, że wymuszona pandemią izolacja zaowocuje w przyszłości dobrowolną samoizolacją, rozumianą jako egoistyczne zwrócenie się ku samemu sobie albo – co najwyżej – własnemu otoczeniu. Może i tak będzie. Ale mam nadzieję, że nie wśród uczniów Chrystusa. Już dziś widać piękne przykłady solidarności, a nawet heroizmu duchownych i świeckich, którzy są miłosiernymi Samarytanami dla ofiar pandemii. A kiedy ona się skończy, wielu będzie potrzebowało pomocy materialnej, psychicznej i duchowej.

Jeśli jakaś parafia przespała pandemiczny okres duszpasterstwa wirtualnego – trudno.

Okresu duszpasterstwa miłosierdzia przespać nie wolno.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jarosław Dudała

Jarosław Dudała

Redaktor serwisu internetowego gosc.pl

Dziennikarz, z wykształcenia prawnik, były korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej w Katowicach. Współpracował m.in. z Radiem Watykańskim i Telewizją Polską. Od roku 2006 r. pracuje w „Gościu Niedzielnym”. Jego obszar specjalizacji to problemy z pogranicza prawa i bioetyki. Autor reportaży o doświadczeniach religijnych.

Kontakt:
jaroslaw.dudala@gosc.pl
Więcej artykułów Jarosława Dudały