Zrobiliśmy krok wstecz, moja dymisja była wyrazem dążenia do kompromisu, liczę, że teraz gotowością do niego wykażą się nasi koalicjanci; odpowiedzialność za większościowy charakter rządu spada nie tylko na Porozumienie - mówi w rozmowie z tygodnikiem "Do Rzeczy" lider tej partii Jarosław Gowin.
Gowin - b. wicepremier i b. minister nauki - był pytany, czy w jego strategii mieści się scenariusz, w którym jego partia lub jej część zagłosuje przeciw wyborom prezydenckim w maju i w konsekwencji rozpada się rząd.
"Odpowiedzialność za większościowy charakter rządu spada nie tylko na Porozumienie. My zrobiliśmy krok wstecz, moja dymisja była wyrazem dążenia do kompromisu. Liczę, że teraz gotowością do niego wykażą się nasi koalicjanci" - odpowiada Gowin. Podkreśla, że - jego zdaniem - "jedyny naprawdę stabilny rząd możliwy w tej kadencji, to rząd Zjednoczonej Prawicy".
Jednocześnie - zaznacza - nadal jest zwolennikiem przeprowadzenia korespondencyjnego głosowania, ale uważa, że pierwszy realny termin do przeprowadzenia najbliższych wyborów prezydenckich to sierpień tego roku.
Gowin podkreślił, że mimo dymisji z rządu, pozostaje liderem jednej z trzech partii współrządzących Polską. Zapowiedział, że "tydzień po tygodniu będzie przedstawiał kolejne propozycje walki z epidemią i rozmrażania gospodarki".
Lidera Porozumienia spytano też, kim dla niego jest Zbigniew Ziobro. Odpowiedział, że z Ziobrą "pod względem poglądów sytuują się na przeciwległych biegunach", ale - jak podkreślił - polityka to wypadkowa poglądów i interesów. "A te częściowo mamy wspólne, zwłaszcza gdy przychodzi nam negocjować miejsca dla naszych ludzi z Jarosławem Kaczyńskim" - żartował.
Ocenił, że w przypadku Zjednoczonej Prawicy, "układ z dwoma skrzydłami zapewnia jej wewnętrzną stabilność".