We Włoszech w ciągu ostatniej doby zmarło 525 osób zakażonych koronawirusem - poinformowała w czwartek Obrona Cywilna. Tym samym łączny bilans ofiar śmiertelnych pandemii wzrósł w tym kraju do 22 170.
O 1189 zwiększyła się od środy we Włoszech liczba zakażonych. Obecnie jest ich ponad 106 tysięcy. 76 tys. spośród nich kuruje się w domowej izolacji.
Od początku epidemii potwierdzono prawie 169 tys. przypadków koronawirusa.
Spada liczba pacjentów na oddziałach intensywnej terapii. Po raz pierwszy od 20 marca wynosi ona poniżej 3 tysięcy.
Wyleczonych jest już ponad 40 tys. osób. Dzienny wzrost wyniósł około 2 tysięcy.
Szef krajowego Instytutu Zdrowia Silvio Brusaferro powiedział na konferencji prasowej w Rzymie: "Mamy tendencję spadkową, jeśli chodzi o krzywą zakażeń, liczbę hospitalizowanych i zmarłych".
Profesor Brusaferro zwrócił uwagę na dane wskazujące na to, że 90 proc. ludzi we Włoszech nie miało kontaktu z koronawirusem.
"To znaczy, że ogromna większość ludności jest w dalszym ciągu podatna na niego" - wyjaśnił. Następnie prezes Instytutu zauważył, że aby osiągnąć tzw. odporność stada, kontakt z wirusem musi mieć około 80 proc. osób. "Ten cel jest jeszcze bardzo daleki" - oświadczył Brusaferro.
Podkreślił także, że jeśli chodzi o przebieg epidemii, to są "trzy Italie". Pierwsza to północna część kraju z wysoką skalą zakażeń, środkowe Włochy z ich ograniczoną liczbą oraz południe i wyspy, gdzie jest ich mniej.
Dziennikarze zaznaczyli w czasie codziennej konferencji w siedzibie Obrony Cywilnej, że w porównaniu z innymi krajami we Włoszech obowiązują wyjątkowo restrykcyjne przepisy, zabraniające dzieciom wychodzenia do parków i na place zabaw.
W odpowiedzi usłyszeli, że wynika to z obaw, iż taka aktywność najmłodszych może spowodować efekt "bumerangu" i doprowadzić do wzrostu zakażeń wśród ich dziadków.
"Musimy być bardzo ostrożni" - dodał Brusaferro.
Najnowsze dane z Lombardii, epicentrum epidemii, to 63 tys. zakażonych i wzrost nowych przypadków w ciągu jednego dnia o 941. Zanotowano w tym regionie 231 kolejnych zgonów. Spada liczba pacjentów w szpitalach, w tym na intensywnej terapii.
"Dane świadczą o poprawie, ale wciąż jesteśmy w pierwszej fazie" epidemii - podkreślił wiceprzewodniczący władz regionu Fabrizio Sala.