O tym, że wirusy mogą być śmiertelnym zagrożeniem dla człowieka, nie trzeba nikogo przekonywać. Ten nasz odwieczny, mikroskopijny wróg może zostać wykorzystany dla dobra ludzkości.
Historia obfituje w ponure dowody na tezę, że wirusy są dla nas groźne. Pandemia grypy zwanej hiszpanką, która wybuchła zaraz po I wojnie światowej, zabiła kilkadziesiąt milionów ludzi. Jaki jest ten mechanizm zabijania? Infekując organizm żywiciela, niektóre wirusy włączają swój kod genetyczny do DNA gospodarza. Pozwala to przejąć kontrolę nad maszynerią komórkową i wykorzystać ją do namnożenia kolejnych kopii wirusa. Z reguły taki proces kończy się chorobą lub nawet śmiercią zakażonego organizmu. Istnieją jednak przypadki, w których wprowadzony przez wirusa fragment kodu genetycznego, wbudowując się w DNA gospodarza, obdarza go nową właściwością, która może stanowić swego rodzaju ulepszenie. Taka sytuacja miała prawdopodobnie miejsce wiele milionów lat temu, kiedy gen Arc został „wbudowany” kręgowcom. Gen ten odgrywa bardzo ważną rolę w przekazywaniu sygnału między synapsami oraz bierze aktywny udział w procesie uczenia się i zapamiętywania. Jego uszkodzenie wiąże się z takimi chorobami jak alzheimer, autyzm czy amnezja. Kiedy naukowcy przyjrzeli się mechanizmowi jego funkcjonowania, odkryli, że działa prawie tak samo jak wirusy. Kiedy komórka nerwowa jest aktywowana, aktywacji ulega również gen Arc. Skutkuje to powstaniem białek, które łączą się ze sobą, tworząc coś, co bardzo przypomina wirusową otoczkę. Struktury te zabierają do swojego wnętrza cząsteczki sygnałowe i przenoszą je bezpiecznie do kolejnej komórki nerwowej. Wniosek z powyższych odkryć jest więc dość zaskakujący. Wygląda na to, że dzięki wirusom kręgowce (w tym także przodek człowieka) mogły wznieść swój system nerwowy na wyższy poziom rozwoju.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Aleksander Strugała