- Żal doskonały jest inspirowany łaską Bożą. To nie jest tak, że ja go „wyprodukuję” czy wykreuję. Ten żal za grzechy musi być momentem modlitewnego spotkania z Bogiem - mówi w rozmowie z KAI o. Jordan Śliwiński OFMCap, inicjator kapucyńskiej Szkoły dla Spowiedników.
Łukasz Kaczyński (KAI): W czasach pandemii wiele osób dowiedziało się, że można - nie idąc realnie do sakramentu pokuty i pojednania - wrócić do stanu łaski uświęcającej. To nie specjalny wymysł na współczesne czasy, prawda?
O. Jordan Śliwiński OFMCap: To jest nauka znana od dawna. Człowiek, odpowiadając na łaskę Bożą, może przeżyć taki szczególny stan, który nazywamy stanem żalu doskonałego, czyli całkowitego oderwania się od grzechu - żalu za niego i odżegnania się od zła, które popełnił. Żałuje za nie z miłości do Boga. Teologia później doprecyzowała, że taki stan przywraca człowieka do stanu łaski uświęcającej. Potem dodano także, że te same grzechy, co do których odczuwało się żal doskonały, trzeba jeszcze wyznać w sakramencie pokuty.
Jak dobrze rozumieć żal doskonały?
To taki stan penitenta, w którym przeżywa on wstręt, oderwanie od grzechu. Swego rodzaju nastawienie całej swojej osoby przeciwko niemu. Ma świadomość, że to, co zrobił, jest złe i tego nie chce z powodu miłości do Pana Boga - dlatego, że to Boga obraża i jest przeciwne Jego miłości. To jest ten najszlachetniejszy motyw. Nie motyw strachu, że będę za te grzechy ukarany, czy jakikolwiek inny motyw religijny, który może być wystarczający do przeżycia pojednania - np. w sakramencie pokuty i pojednania. Tutaj ten żal motywowany jest wyłącznie miłością do Pana Boga.
Dlatego często nazywa się go też „żalem z miłości”?
Żal doskonały jest wtedy, kiedy motyw miłości jest dominujący. Zwykle motywy tworzą swoisty pęczek, ale dominuje motyw miłości, a nie strach czy jakiś inny. Żałuję więc po prostu za moje grzechy dlatego, że one były przeciwne miłości Bożej do mnie. Odpowiadam na miłość Boga moją ludzką miłością, która jest miłością na moją miarę. Żałuję z tego powodu, że nie kochałem Boga jak powinienem i jak mogłem Go kochać. I to ma być najwyższy powód do tego, by moje życie zmienić, a tym samym w sposób dla mnie najdoskonalszy kochać.
Żeby skorzystać z żalu doskonałego musi zajść niemożność skorzystania z sakramentu spowiedzi, prawda?
Ten akt powinien być przeżywany zawsze ze względu na łaskę Bożą, która jest w moim sercu. Można również z tym aktem żalu doskonałego iść do sakramentu pokuty. W nauce Kościoła jest tylko to rozróżnienie między zwyczajną drogą przebaczenia grzechów, którą jest sakrament pokuty i pojednania, w której mocno jest akcentowana obecność Kościoła. Czyli to, co Chrystus pozostawił Kościołowi - władzę odpuszczania grzechów w myśl słów: „którym grzechy odpuścicie, są im odpuszczone”. Natomiast nadzwyczajna sytuacja czy okoliczności oznacza to, że kiedy nie mogę do tego sakramentu przystąpić, to mogę ten akt żalu w swoim sercu wzbudzić w odpowiedzi na łaskę Bożą. I to mnie usposabia do przyjęcia Komunii Świętej.