Decyzje podejmowane w tych dniach będą skutkować przez miesiące i lata. Chodzi nie tylko o zdrowie, ale też o miejsca pracy, przetrwanie firm.
Choć nikt wyborów nie odwołał, od połowy marca kampania została de facto zamknięta – jak szkoły, sklepy wielkopowierzchniowe czy restauracje. Kandydaci na urząd prezydenta są dostępni jedynie „na wynos”. Można ich zamówić do domu, są w sieci, w radiu i telewizji, ale mało kto ma ochotę ich oglądać i słuchać. Problemem nie jest nawet ograniczenie spotkań publicznych, bo żyjemy w epoce mediów społecznościowych. Narodowa kwarantanna zmienia reguły gry, ale generalnie, dla wszystkich. Paradoksalnie na braku możliwości organizowania wieców najbardziej traci Andrzej Duda, uważany przez konkurentów za beneficjenta sytuacji nadzwyczajnej. Ale po prawdzie kandydaci mają inny kłopot. Choćby nie wiem co wymyślili, i tak nie są w stanie przyciągnąć uwagi potencjalnych wyborców. Jest ona w całości skupiona na epidemii i jej skutkach, dotykających każdego z nas, bez względu na poglądy, wiek i status społeczny.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Legutko