Być może uratowali życie biskupa, matki kilkorga dzieci albo wynalazcy szczepionki na koronawirusa.
Tego dowiedzą się prawdopodobnie dopiero w niebie. Na razie łapią za różańce i dzień za dniem, przez 9 pełnych miesięcy, wstawiają się za maluchami, którym pod sercami matek grozi zagłada. Ania i Marcin, Agnieszka, Dominika, Teresa. Modlą się za dzieci poczęte, których rodzice już rozważają aborcję. Wierzą, że ich modlitwa skutecznie wpłynie na zmianę dramatycznej decyzji.
Taką modlitwę za zagrożone aborcją dzieci można podjąć w dowolnym dniu roku. Codziennie przecież gdzieś zaczyna się życie. Najczęściej jednak dniem, w którym ludzie rozpoczynają duchową adopcję, jest 25 marca - Uroczystość Zwiastowania Pańskiego, obchodzona w Kościele także, jako Dzień Świętości Życia. To dokładnie 9 miesięcy przed Bożym Narodzeniem.
Parasol ochronny
Duchowa adopcja dziecka poczętego polega na zobowiązaniu się specjalnym ślubem do odmawiania codziennie specjalnej modlitwy i jednej tajemnicy Różańca w intencji zagrożonego dziecka i jego rodziców. Dodatkowo modlący się podejmują często praktyki pokutne lub dzieła miłosierdzia. Wiedzą, że imion dziecka i jego rodziców pewnie nie poznają na ziemi. - Bóg sam wybrał dla nas dziecko i tylko On wie, kim ono będzie, a my podjęliśmy modlitwę w jego intencji, otwierając nad nim "parasol ochronny" - mówią Anna i Marcin z Piekar Śląskich.
Małżonków zaalarmowała informacja, że na świecie w ciągu jednego roku zabijanych jest około 50 milionów nienarodzonych dzieci, co daje liczbę 100 niewinnych istot na minutę! Więcej niż ofiar całej II wojny światowej. Postanowili uratować choć jedno z nich. - Wierzymy, że dziecko, za które się modlimy, będzie mogło biegać, bawić się i szczęśliwie dorastać - tłumaczą. - Ufamy, że Bóg przemieni serce jego rodziców i po urodzeniu będą je kochać i nim się opiekować.
Teresa, nauczycielka historii, uważa, że nie trzeba wcale widzieć skutków swojej interwencji u Boga, żeby mieć przekonanie o wysłuchanej modlitwie. - Pan Bóg obiecał, że wysłuchuje próśb swoich dzieci - mówi. - Dwukrotnie byłam zaangażowana w duchową adopcję. Przez 9 miesięcy na każdym kroku pamiętałam o tych maluchach. Zawsze miałam przekonanie, że są to chłopcy.
Uratowani
Kto się modli za nienarodzone dziecko, zwykle podkreśla, że nie robi niczego nadzwyczajnego, tylko to, co każdy chrześcijanin robić powinien. - Miałam problem z regularną modlitwą, dopóki nie podjęłam się duchowej adopcji - opowiada Dominika. - Każdego dnia przez 9 miesięcy walczyłam o modlitwę. Na początku myślałam, że pomagam tylko nienarodzonemu dziecku, ewentualnie rodzinie tego dziecka. Potem zauważyłam, że modlitwa pomogła również mnie.
Agnieszka jest nauczycielką wychowania przedszkolnego. Codziennie patrzy na bawiące się, rozbrykane maluchy. Dzieciom zagrożonym aborcją chce także dać szansę doświadczenia radości dzieciństwa. Kilkakrotnie już podejmowała inicjatywę duchowej adopcji. - Podczas jednej z nich dowiedziałam się, że moja siostra spodziewa się upragnionego dziecka - wspomina Agnieszka. - Poprzednia ciąża skończyła się poronieniem. Jednocześnie modliłam się za dziecko, którego nikt nie chce, i za moją siostrzenicę, na którą czekało wiele osób, a szczególnie jej mama. 25 grudnia zwykle kończy się czas duchowej adopcji i razem z Panem Jezusem na świat przychodzi wymodlony przeze mnie maluszek.