Włosi nie mogą uczestniczyć w Mszy w kościele ze względu na epidemię koronawirusa. Pewien ksiądz wpadł na nietypowy pomysł.
Ksiądz Francesco Gravino, od 2004 r. proboszcz Santa Maria della Salute w Neapolu, "uzbrojony" w Krzyż, ołtarz, mikrofon i głośniki, wspiął się na szczyt swojego kościoła i celebrował niezwykłą Mszę dla wiernych zgromadzonych na balkonach. "Moi parafianie odpowiedzieli z entuzjazmem, to był prosty sposób na to, aby ludzie dostrzegli, że Kościół jest blisko. Muszę powiedzieć prawdę, że wszystko zrodziło się przez przypadek - wyjaśnia ks. Francesco tempi.it.
W kościele nie można, ale kto powiedział, że nie można na dachu kościoła. Zaczęło się niewinnie od różańca, później był Anioł Pański, a teraz celebrują mszę - ludzie modlą się na balkonach. To Neapol - parafia Santa Maria d. Salute. #koronawirus pic.twitter.com/NrcZ5crrep
— Jacek Wieczorek (@Ja_Wieczorek) 22 marca 2020
Wszystko zaczęło się w środę 18 marca, gdy papież Franciszek zaprosił chrześcijan do odmawiania różańca w święto św. Józefa. Ksiądz Gravino postanowił zainstalować głośniki na dachu kościoła, by każdy mógł słuchać audycji TV2000. Wiele osób wyszło na swoje balkony i bardzo pozytywnie zareagowało. Proboszcza zaskoczyła odpowiedź wiernych. Zaprosił ich także do odmówienia modlitwy "Anioł Pański". Potem przyszedł mu do głowy pomysł odprawienia Drogi Krzyżowej. A następnie Mszy świętej w niedzielę. Wierni są na balkonach, więc bezpieczna odległość jest przestrzegana. Dla tych, którzy nie mogli uczestniczyć we Mszy na balkonie, ks. Francesco udostępnił transmisję na Facebooku za pomocą telefonu komórkowego.
Zdjęcia ukazujące Krzyż, który dominuje nad budynkami Neapolu, rozeszły się po całym świecie.
- Krzyż, który dominuje na dachach, jest symbolem, który w prosty sposób pozwala zrozumieć, że Jezus nigdy nie pozostawia nas samych. Nawet w tej sytuacji towarzyszy nam, a teraz ludzie potrzebują czegoś, co daje siłę i nadzieję - mówi ks. Gravino - Chcieliśmy, aby ludzie czuli, że jesteśmy blisko. Zawsze modlimy się za lekarzy, wolontariuszy, którzy zapewniają funkcjonowanie stołówek dla bezdomnych. A potem modlimy się również za tych, którzy stracili pracę i martwią się, ponieważ nie wiedzą, jak zaspokoić potrzeby swojej rodziny.
Ks. Francesco podkreśla, że szczególnie w takich chwilach, jak ta, potrzeba wiary. Ponieważ każdy, kto wierzy, wie, że historia, pomimo wszystkich jej trudności, jest w rękach Boga. Tylko On jest w stanie przekształcić zło w coś pozytywnego. - Wydaje mi się, że ludzie odkrywają teraz na nowo wartości, o których w wirze codziennych zobowiązań zapomnieli - zauważa ks. Gravino.
A w następną niedzielę? - Przy sprzyjającej pogodzie wracamy na dach kościoła - mówi ks. Francesco, ale też nie zamierza nikogo wypychać na zimn. Jeśli tylko będzie dobra pogoda to Msza będzie na dachu, bo ludzie bardzo tego potrzebują.
M.Gajos/tempi.it/twitter