Pogrążony w kryzysie humanitarnym Iran wzywa USA i świat do zniesienia sankcji, co ma pomóc władzom w Teheranie zwalczać koronawirusa. Stany Zjednoczone wykluczają taki krok i nakładają kolejne.
Iran jest obecnie trzecim krajem na świecie z największą ilością osób zarażonych koronawirusem. W czwartek odnotowano 18407 przypadków Covid-19. Zmarło co najmniej 1284 osób.
Niezależni obserwatorzy oraz Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uważają, że oficjalnie podawane liczby są przez władze Iranu zaniżane. Ofiar śmiertelnych ma być nawet pięć razy więcej. Jak podaje "Los Angeles Times", 9 na 10 wszystkich przypadków zakażeń Covid-19 na Bliskim Wschodzie przypada na Iran. Amerykański portal Slate ocenia, że walka z epidemią w tym kraju powinna być priorytetem dla całego świata, nie tylko Teheranu.
Tempo rozprzestrzeniania się epidemii w Iranie jest wyjątkowo szybkie. W czwartek rzecznik irańskiego ministerstwa zdrowia Kijanusz Dżahanpur poinformował, że z powodu Covid-19 średnio raz na 10 minut w jego kraju umiera jedna osoba, a w ciągu godziny 50 nowych osób jest zarażone wirusem.
Władze Iranu utrzymują, że walkę z wirusem utrudniają nałożone na to państwo amerykańskie sankcje. Prezydent Iranu Hasan Rowhani w otwartym liście do światowych przywódców zwracał uwagę, że sankcje USA sprawiają, że Teheran nie jest w stanie sprowadzić kluczowych do ograniczenia epidemii środków higienicznych oraz żywności i lekarstw. Nawoływał przy tym do zaprzestania ich przestrzegania.
Z kolei szef MSZ Mohammad Dżawad Zarif działania Waszyngtonu nazwał "medycznym terroryzmem". Irańskie postulaty zostały poparte przez sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa oraz Chiny. Pekin wezwał USA do "natychmiastowego zniesienia sankcji" w celu "umożliwienia dostawy pomocy humanitarnej".
We wtorek sekretarz stanu USA Mike Pompeo nie tylko poinformował, że USA nie zamierzają znosić żadnych sankcji wobec Iranu, ale ogłosił również nowe wobec dziewięciu firm zarejestrowanych w RPA, Hongkongu i Chin, które wciąż handlowały, bądź ułatwiały handel z Teheranem. W czwartek dołożył do tego kolejne pięć spółek.
Ma to być odpowiedź na zeszłotygodniowy atak rakietowy na amerykańską bazę wojskową w Iraku, w którym zginęło dwóch obywateli USA i jeden Brytyjczyk. Amerykanie o atak oskarżyli wspieraną przez Iran iracką milicję. Szef amerykańskiej dyplomacji podkreślał, że sankcje nie są wymierzone w mieszkańców Iranu, a jedynie pozbawiają władzę przychodów z produktów petrochemicznych. Te - w jego ocenie - byłyby przeznaczone na szerzenie terroryzmu w regionie.
Sankcje USA uderzają w nieamerykańskie firmy prowadzące handel z Teheranem. Zmusiły wielu zagranicznych partnerów gospodarczych Iranu do wycofania się z tego państwa i załamały łańcuchy dostaw najważniejszych produktów medycznych. Iran jest pogrążony w kryzysie finansowym, a jego system opieki zdrowotnej cierpi znaczące braki w zaopatrzeniu.
W czwartek najwyższy przywódca duchowo-religijny Ali Chamenei ułaskawił 10 tysięcy więźniów, w tym więźniów politycznych wśród których są obywatele USA. Iran był do tego przez Waszyngton wzywany od początku wybuchu epidemii w tym kraju. Decyzja Chameneia - wskazują eksperci - miała wytworzyć presję na Waszyngton w sprawie zniesienia sankcji.
Postawę administracji prezydenta Donalda Trumpa skrytykował senator Bernie Sanders, który ubiega się o nominację w tegorocznych wyborach prezydenckich z ramienia Demokratów. Parlamentarzysta ze stanu Vermont podkreślił, że w obliczu epidemii sankcje powinny zostać bezdyskusyjnie zniesione. "Iran stoi w obliczu katastrofalnej liczby ofiar pandemii koronawirusa" - napisał na Twitterze Sanders. "Sankcje USA nie powinny przyczyniać się do tej katastrofy humanitarnej" - dodał.
Zarówno on, jak i jego wewnątrzpartyjny rywal i faworyt do nominacji Demokratów Joe Biden, uważają, że Stany Zjednoczone powinny powrócić do rozmów z Iranem oraz do porozumienia nuklearnego z 2015 roku. Stany Zjednoczone z tego międzynarodowego układu wycofał Trump.