Jeszcze dwa miesiące temu o wirusie z Wuhanu debatowali tylko specjaliści. Dzisiaj we Włoszech każdego dnia umiera już po kilkaset osób. Co zrobić, żeby do podobnej sytuacji nie doszło w Polsce?
Przede wszystkim trzeba stosować się do zaleceń i procedur. Kilka dni temu rząd zamknął granice kraju, restauracje i bary, a także centra handlowe. Zakazał też zgromadzeń większych niż 50-osobowe. Wcześniej zamknięto wszystkie szkoły oraz zakazano zgromadzeń publicznych. Te działania są bardzo racjonalne, a ich cel jest w zasadzie jeden – ograniczyć jak to tylko możliwe kontakty pomiędzy ludźmi. To człowiek jest źródłem wirusa SARS-CoV-2. Wirus rozprzestrzenia się drogą kropelkową, ale to nie znaczy, że jesteśmy zagrożeni tylko wtedy, gdy znajdziemy się „w zasięgu” osoby kichającej albo kaszlącej. Nawet zwykła rozmowa „uwalnia” kropelki, w których znajdują się wirusy. Ponadto osoba chora może kichnąć, zasłaniając się dłonią, a następnie tą dłonią dotknąć blatu, klamki czy rurki w autobusie. Dlatego trzeba bezwzględnie ograniczyć kontakty z innymi ludźmi, a ci, którzy z różnych względów nie mogą sobie na to pozwolić, muszą przestrzegać zasad higieny, takich jak częste i dokładne mycie rąk oraz częstsze niż zwykle pranie ubrań, w których funkcjonowało się poza mieszkaniem. Nie jest prawdą, że wirusem można się zakazić od zwierzęcia domowego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek