Konieczność zahamowania szybkiego rozprzestrzeniania koronawirusa w Nowym Jorku sprawia, że burmistrz Bill de Blasio ostrzegł we wtorek przed koniecznością wprowadzenia zakazu wychodzenia z domów. W mieście potwierdzono wieczorem 814 przypadków SARS-Cov-2.
O tempie w jakim rośnie zagrożenie w Nowym Jorku świadczy fakt, że jeszcze rano we wtorek władze informowały o 644 przypadkach wirusa. Decyzja w sprawie zakazu opuszczania domów miałaby zapaść w ciągu 48 godzin.
Najbardziej dotknięty koronawirusem jest Manhattan z 277 przypadkami. Na kolejnych miejscach burmistrz wymienił dzielnice: Queens (248), gdzie obecnie mieszka prawdopodobnie najwięcej Polaków, Brooklyn (157), Bronx (96) oraz Staten Island (36). W sumie 124 osoby są hospitalizowane, a siedem zmarło.
Powołując się na opinie przedstawicieli lokalnych władz, burmistrz przewidywał, że w przyszłym tygodniu będą tysiące potwierdzonych przypadków zakażeń. Mówił o potrzebie zmobilizowania i powrotu do pracy tysięcy emerytowanych pracowników służby zdrowia, a także zwiększenia liczby łóżek szpitalnych.
De Blasio porównywał Covid-19 do pandemii grypy z 1918 roku. Zapadła na nią jedna trzecia światowej populacji i zmarło około 50 milionów ludzi. Miała też wpływ na wielki kryzys gospodarczy.
"Jeśli chodzi o zakłócenia gospodarcze, myślę, że uczciwie jest powiedzieć, że obecna pandemia szybko przewyższy wszystko, co widzieliśmy podczas Wielkiej Recesji, a jedynym miernikiem lub jedynym porównaniem, będzie Wielki Kryzys" - powiedział. Jak dodał rząd federalny będzie musiał zapewnić "bezpośrednie wsparcie finansowe na szeroką skalę".
W trakcie konferencji prasowej burmistrz zapewniał, że nie podejmie decyzji o zakazie opuszczania domów pochopnie. Zdaje sobie sprawę z wiążących się z tym problemów.
"Ludzie muszą to zrozumieć, ponieważ tak wielu nowojorczyków traci zatrudnienie, traci wynagrodzenie, musi sobie radzić z różnego rodzaju stresami i napięciami. Ciągle słyszę od ludzi, że są bardzo zaniepokojeni tym, jak związać koniec z końcem - przyznał de Blasio.
Wcześniej we wtorek gubernator stanu Nowy Jork Andrew Cuomo oznajmił, że nie zamierza zarządzić kwarantanny miasta.
"Żadne miasto w tym stanie nie może poddać się kwarantannie bez zgody władz stanowych, a ja nie mam żadnego interesu ani żadnego planu objęcia kwarantanną żadnego miasta" - mówił Cuomo.
Burmistrz de Blasio potwierdził, że zgodę na zakaz opuszczania domów musiałby wyrazić gubernator. Nie okrfeślił dokładnie na czym zakaz będzie dokładnie polegał i nie podał odstępstw od tego zakazu, jak konieczność zrobienia zakupów itp.
W ocenie de Blasio zakaz opuszczania domów wymaga bardziej skomplikowanej strategii niż kwarantanna, w przypadku której nie można wychodzić poza konkretny obszar.
Egzekwowaniem zakazu opuszczania domów - tłumaczył - miałaby się zająć nowojorska policja i straż pożarna. Akcentował, że miasto nie przygotowało jeszcze planu, w jaki sposób zrekompensuje nowojorczykom utratę wynagrodzeń, a także innych strat.
"Nie mamy obecnie planu, ponieważ nigdy wcześniej czegoś takiego nie realizowano" - powiedział burmistrz.