Kościół nie ma własnego zdania w kwestiach epidemiologicznych. To nie jego działka. Od tego są osoby kompetentne i odpowiedzialne za sprawy sanitarne. Słuchanie ich to wymóg sumienia katolika, i nie tylko katolika.
15.03.2020 18:17 GOSC.PL
W przeznaczonym na dzisiejszą niedzielę liście pasterskim arcybiskup szczecińsko-kamieński Andrzej Dzięga nawiązał do czytania mówiącego o znaku wody. Szeroko pisze o jej symbolice, by dalej zwrócić uwagę na wodę święconą. - Posługujemy się nią z wiarą, gdy pragniemy się duchowo oczyścić i umocnić oraz gdy pragniemy wezwać Bożej pomocy, opieki i ochrony w różnych sytuacjach naszego życia, szczególnie w trudnościach i doświadczeniach. Kusiciel doskonale wie, jak cierpliwie osłabiać tę naszą bliskość i jedność z Panem. Zaczyna nieraz od drobnych spraw. Trzeba mu powtarzać: idź precz, szatanie. Szatan jest bezradny wobec takiego wyrazistego i jednoznacznego człowieczego świadectwa wiary. On się tego wręcz panicznie boi. Nie bez podstawy mówi się, że ktoś się czegoś boi jak diabeł święconej wody. To dlatego w domach katolickich przechowywana jest i używana z wiarą woda, poświęcona przez kapłana i przekazana do użytku wiernych. Dlatego woda święcona pozostaje do dyspozycji wiernych także w kropielnicach przy wejściu do świątyń. Duszpasterze dbają, by była zawsze świeża i odnawiana przynajmniej raz w tygodniu. W razie potrzeby woda w kropielnicach jest wymieniana dosłownie każdego dnia. Nie lękajcie się sięgać z wiarą po wodę święconą. Nie lękajcie się świątyni. Nie lękajcie się Kościoła. Otwórzcie na nowo Chrystusowi drzwi Waszych serc i myśli, Waszych wyborów i czynów.
Dalej arcybiskup pisze, że "jest to dobry czas, aby przed Panem Bogiem w pokorze uklęknąć, zachwycić się NIM i adorować. Nie lękaj się, Siostro i Bracie, jeśli tylko możesz, przyjmować Świętej Komunii na kolanach i do ust. Ta postawa dojrzewała przecież w Kościele świętym poprzez wieki, jako najdoskonalsza forma przyjmowania Pana. Warto ją zachować i z pietyzmem pielęgnować, podobnie jak z pietyzmem podchodzą do świętych czynności eucharystycznych kapłani - szafarze Świętej Komunii".
Wytłuszczone fragmenty wzbudziły krytykę. Nie byłoby jej, a przynajmniej nie byłaby ona tak gwałtowna, gdyby te same słowa padły poza kontekstem ogłoszonego w Polsce stanu zagrożenia epidemicznego. Mam nadzieję, że właśnie taka była intencja abp. Dzięgi - ogólna, abstrahująca od aktualnej sytuacji. Że to było wezwanie skierowane do mizofobów, którzy generalnie i z olbrzymią, wręcz patologiczną przesadą obawiają się zarazków.
Źle się jednak stało, że słowa te padły w aktualnym kontekście. Opublikowanie ich w dniu wczorajszym można odczytać jako namawianie do lekceważenia zaostrzonych obecnie norm sanitarnych. Bo przecież konsekracja to nie sterylizacja. Ani dezynfekcja. Ciało Pańskie po Przeistoczeniu, a także woda po poświęceniu, zachowują swe właściwości fizyczne, chemiczne i biologiczne. Ponadto sytuację mamy nadzwyczajną i dziś bardziej niż kiedykolwiek Kościół powinien podkreślać, że podporządkowanie się słusznym prawom czy sugestiom władz państwowych jest obowiązkiem sumienia każdego katolika. Kościół nie ma własnego zdania w kwestiach epidemiologicznych. To nie jego działka. Od tego są osoby kompetentne i odpowiedzialne za sprawy sanitarne. A one akcentują dziś potrzebę daleko posuniętej ostrożności. Jej niezachowywanie to naruszenie V przykazania Bożego: "Nie zabijaj". Obowiązuje ono zresztą nie tylko wierzących, ale wszystkich cieszących się używaniem rozumu.
W dzisiejszym irracjonalnym świecie Kościół jest jedną z niewielu ostoi racjonalności. Szkoda każdego gestu, który zdaje się kwestionować uznanie Kościoła dla rozumu jako daru danego ludziom przez Boga.
Jarosław Dudała