Dwóch ludzi przyszło do świątyni. Łk 18,10
Dwóch przyszło i dwóch się modliło. Wpatrywali się. Jeden w swoje odbicie widziane w lustrze, którym byli inni. Nie jest ze mną najgorzej – myślał. Tu jakieś zmarszczki, tam podkrążone oczy i jeszcze ta blizna. To nic. To da się przypudrować, tamto zamalować, a to trzecie zrekonstruować plastycznie. Wszystko sam jestem w stanie poprawić i naprawić. Drugi przyglądał się swojemu życiu w lustrze, jakim jest Bóg. Ono nie pozostawiało złudzeń. Niczego nie przekrzywiało i niczego nie rozmazywało. Pozostało powiedzieć: przebacz, Boże, bo zgrzeszyłem. To widzę i w Tobie szukam ratunku.
ks. Tomasz Koryciorz