Co pozostało z chrześcijaństwa w Holandii? Pustoszejące kościoły są zamykane lub przerabiane na buddyjskie świątynie, bary, muzea, trasy do jazdy na deskorolkach. – Zmniejsza się liczba wiernych, ale rośnie ich jakość. Stajemy się Kościołem z wyboru, gdzie ludzie chcą żyć według wiary – mówi kard. Willem Eijk.
Jedna z holenderskich gazet opublikowała raport zatytułowany „Kraj, w którym Bóg już nie mieszka”. Uzasadnieniem tej tezy miały być dane statystyczne mówiące o drastycznym spadku liczby wierzących i, jak napisano, nieprzystawalności wolnej holenderskiej duszy do wymogów chrześcijaństwa. Na 3,7 mln osób deklarujących się jako katolicy (stanowiący obecnie ok. 20 proc. populacji, co oznacza spadek o 40 proc. w stosunku do lat 60. XX w.) zaledwie 153 tys. uczęszcza w niedziele na Mszę św. (i to nieregularnie). W całym kraju są 1384 kościołyi 686 parafii. Na przykład w kierowanej przez kard. Eijka archidiecezji Utrechtu, największej w Holandii, w 2007 r. było ok. 200 parafii, a w ciągu najbliższych 5–8 lat zostanie ich 20. W ciągu czterech dekad liczba katolików w Utrechcie zmniejszyła się o 200 tys., mimo przybycia rzeszy migrantów zarobkowych (w tym Polaków) i bliskowschodnich chrześcijan. 60 proc. Holendrów deklaruje się jako ateiści lub agnostycy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Beata Zajączkowska