"Myślałem o tobie wcześniej, aniżeli ty o Mnie, wcześniej niż przyjąłem człowieczeństwo". 29 lutego 2020 miała miejsce premiera nowego i niezwykłego Misterium Męki Pańskiej na salezjańskiej scenie w Krakowie.
To nie jest tylko sztuka
Mnie osobiście zawsze poruszają świadectwa kleryków o współpracy z Marcinem. Jego troska, by to nie była tylko gra, ale forma ewangelizacji. To nie ma być sztuka dla sztuki. W końcu to Misterium. W rozmowie z Marcinem uderzyło mnie to, jak wspominał, że czasem pojawia się pokusa, by może pewne znane sceny przyspieszyć, a potem sobie uświadamia, że przecież właśnie one są kluczowe. Przecież ukazujemy Mękę Chrystusa. Tego nie można przyspieszyć. Reżyser genialnie operuje pojawiającymi się obrazami, dźwiękiem. Rzadko się zdarza, żeby ktoś miał takie wyczucie.
Kleryk Adrian Arkita gra tak naprawdę kilka postaci, choć postać Wołodii wysuwa się na plan pierwszy. "Moja rola jest na tyle trudna, że gram czarny charakter. A wydaję mi się, że granie takiej postaci zawsze jest trudne, szczególnie gdy momentami trzeba być agresywnym czy krzyczeć. Wymaga na pewno dużych nakładów emocjonalnych. Ale to też pomaga przechodzić nad jakimiś swoimi ograniczeniami".
Co uświadomiła mu rola? "Uświadomiła mi, że mimo że jest to postać na wskroś negatywna, to każdy z nas będzie miał możliwość stanięcia przed Bogiem. Że moment śmierci może być momentem opowiedzenia się za lub przeciw Bogu. Jednak wierzę w to i żywię ogromną nadzieję, że usłyszę wtedy od Jezusa słowa, które usłyszał Dobry Łotr: Dziś będziesz ze mną w raju".
Pytany o współpracę z reżyserem stwierdza, że to sama przyjemność. Podkreśla, że Marcin jest osobą bardzo kompetentną, która kocha teatr i żyje nim. Jednak w tym wszystkim potrafi przekazywać to, co najważniejsze, czyli Jezusa. "Dużo się od niego nauczyłem, nie tylko kwestii związanych z teatrem, ale przede wszystkim relacji z Bogiem, szczególnie przez świadectwo jego życia. Przebywając z nim, czuje się po prostu, że to Boży człowiek, że nie tylko pisze piękne scenariusze o Męce Pańskiej, ale on po prostu tym żyje. I to jest dla mnie wspaniała lekcja".
Boża współpraca
Kleryk Mateusz Buczek również stwierdza, że współpraca z Marcinem Kobierskim to olbrzymie doświadczenie. Zwraca uwagę, że sposób w jaki podchodził do nich, bądź co bądź amatorów, głębię jaką chciał przekazać w każdej postaci, dopracowanie każdego szczegółu, a przy tym zaufanie Bożej Opatrzności to cechy, które osobiście na Mateuszu zrobiły wielkie wrażenie. "Marcin to mega gość. Poświęcał wiele czasu, zawsze otwarty i uśmiechnięty. Zawsze podkreślając, że w Misterium chodzi o coś więcej niż tylko o grę aktorską."
Kleryk Jacek Banasiuk w tym roku po raz pierwszy zagrał w Misterium Męki Pańskiej. "Misterium jest dla mnie poszukiwaniem klucza do pokoju, w którym jest ukryte moje najgłębsze ja, czyli to, co chce mi powiedzieć Pan Jezus o mnie samym. Początkowo podchodziłem do tego wydarzenia jak do zwykłego spektaklu i skupiałem się, aby niczego nie zepsuć. Później ze współbraćmi zaczęliśmy coraz mocniej dostrzegać współpracę naszego reżysera - Marcina Kobierskiego, z Duchem Świętym, ponieważ, nie znając nas wcześniej, wykreował i dopasował role, które odpowiadają naszym zachowaniom w codzienności. Od tego momentu uświadomiliśmy sobie, że Misterium to rzeczywistość, która wychodzi poza deski naszego teatru. Dzisiaj mam w sobie pragnienie, aby dzięki wcieleniu się w postać apostoła Jana, odkryć jakąś prawdę o sobie, która jest ukryta nawet przede mną samym".
Także kleryk Bartosz Balcerzak gra po raz pierwszy, choć jak podkreśla już wcześniej miał okazję oglądać przedstawienia Marcina Kobierskiego. "Zawsze kiedy spektakl się kończył miałem taką myśl, że chciałbym też kiedyś zagrać. I stało się. Praca z Marcinem to rekolekcje. Każda próba, nawet ta mniej absorbująca, jak czytanie samego scenariusza miała w sobie jakiś przekaz duchowy. Ja gram jedną z negatywnych postaci- szatana. Na każdej próbie słyszałem od Marcina, żebym moją modlitwą na co dzień była ta: Święty Michale Archaniele. Ktoś powie drobnostka, dla mnie to świadectwo człowieka- reżysera, który wie, że Zły nie śpi, i który martwi się o mnie, żeby moja relacja z Jezusem, mimo tej roli nie ucierpiała, a nawet się poprawiła".
Co roku powtarzam, że te Misteria są jak mini-rekolekcje. Przypominają do czego zmierza Wielki Post. Dzięki nim inaczej się go przeżywa, inaczej można spojrzeć wtedy na nabożeństwa Drogi Krzyżowej, Gorzkich Żali, czy wreszcie samego Triduum. Z niecierpliwością czekam już na przyszłoroczne. I wiem, że kolejne Misterium będzie inne niż wszystkie, jak to, które dopiero co miałam okazję zobaczyć.
Małgorzata Gajos