Wraz z doniesieniami na temat Jeana Vaniera poczułem się jak ktoś, kto właśnie odkrywa, że jego ukochany ojciec wiódł podwójne życie.
22.02.2020 18:32 GOSC.PL
Ta wiadomość wstrząsnęła mną. I głęboko zabolała. O tym, że zmarły nieco ponad dziewięć miesięcy temu Jean Vanier nawiązywał przez długie lata intymne relacje z kobietami, dowiedziałem się, przygotowując recenzję jego najnowszej książki. Poczułem się jak ktoś, kto właśnie odkrywa, że jego ukochany ojciec wiódł podwójne życie.
W pierwszej chwili nie mogłem w to uwierzyć. To musi być kolejny fake news, pomyślałem. Ta smutna wieść nadeszła jednak z L’Arche International, serca wspólnoty, którą w 1964 roku zakładał Vanier. W raporcie, który ujrzałem, mowa jest nie tylko o relacji intymnej z sześcioma kobietami, ale też o manipulacji i wykorzystaniu i jeszcze – co gorsza – o duchowym uzasadnianiu tychże zachowań.
Pierwsza myśl: co ja zrobię z wszystkimi jego książkami? Spojrzałem na jedną z półek. Przez lata karmiłem się zdaniami wyjętymi z Vaniera. Przez krótki czas sprawdzałem też, jak smakują w codziennym życiu z osobami niepełnosprawnymi w dwóch domach Arki.
Chyba najtrudniej przyjąć mi fakt, że twórca Arki oraz Wiary i Światło do samego końca milczał na temat, który dziś obiega cały chrześcijański (i nie tylko) świat. Że zabrakło mu odwagi, by publicznie zmierzyć się z prawdą. Ale i ten ciemny fakt nie zamknął drogi światłu. Mam na myśli to, jak w całej sprawie zachowała się międzynarodowa organizacja, której twarzą był Jean Vanier. Nie tylko nie próbowała zamieść sprawy pod dywan, ale jeszcze zdecydowała oddać ją w ręce niezależnej i doświadczonej w podobnych sprawach instytucji z Wielkiej Brytanii. Mało tego, uczyniła to szybko i z zachowaniem profesjonalnych procedur. W opublikowanym dziś liście liderzy Arki zapewniają, że „zbieżność czasowa tego dochodzenia ze śmiercią Jeana jest zupełnie przypadkowa”.
Liderzy informują o bólu, którego niewątpliwie doświadcza cała społeczność L’Arche (wspólnoty funkcjonują w 38 krajach świata, również w Polsce). „Prosimy o wybaczenie” – te słowa kierują w stronę wszystkich pokrzywdzonych. Chyba tylko w przebaczeniu upatrywać należy nadziei na przyszłość pięknych, budujących wiarę wspólnot, których znakiem zawsze było to, co kruche i słabe, i skore do wybaczania. W przebaczeniu upatrywać należy nadziei na zaleczenie się ran wszystkich tych, którzy czuli się duchowymi dziećmi Jeana.
Piotr Sacha