Ile macie chlebów? Mk 8,5
W owym czasie, gdy znowu wielki tłum był z Jezusem i nie mieli co jeść, przywołał do siebie uczniów i rzekł im: «Żal Mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. I jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze, bo niektórzy z nich przyszli z daleka». Odpowiedzieli uczniowie: «Jakże tu na pustkowiu będzie mógł ktoś nakarmić ich chlebem?»
Zapytał ich: «Ile macie chlebów?» Odpowiedzieli: «Siedem».
I polecił tłumowi usiąść na ziemi. A wziąwszy siedem chlebów, odmówił dziękczynienie, połamał i dawał uczniom, aby je podawali. I podali tłumowi. Mieli też kilka rybek. I nad tymi odmówił błogosławieństwo, i polecił je rozdać. Jedli do syta, a pozostałych ułomków zebrali siedem koszów. Było zaś około czterech tysięcy ludzi. Potem ich odprawił.
Zaraz też wsiadł z uczniami do łodzi i przybył w okolice Dalmanuty.
Ile macie chlebów? Mk 8,5
Ewangelia z komentarzem. Nie chodzi o to, co jemy, ale z Kim.
Pamiętam z dzieciństwa pieczoną „z niczego” babkę. Przychodzili na nią wszyscy. I wszystkim starczało. I nikt bez niej nie wyobrażał sobie niedzieli i domu. Pamiętam, jak w szkole średniej w pięciu wracaliśmy do domu po tygodniowej wędrówce po górach. Nie mieliśmy nic oprócz garnka kisielu i pożyczonego od napotkanych Słowaków chleba. Starczyło wszystkim, a wspomnienia i przyjaźń przetrwały do dziś. Pamiętam, jak nieraz rzucałem okiem: to na tłum głodnych dzieci lub dorosłych, a to na garnek z jedzeniem. I pytałem z lękiem siebie i innych: czy wystarczy? Wystarczało. Nie chodzi o to, co jemy, ale z Kim. On zawsze daje więcej, niżbyśmy się spodziewali.
ks. Tomasz Koryciorz