Dlaczego Jan Paweł II winien zostać „doktorem Kościoła”, o swym stosunku do osób LGBT +, o znaczeniu nauczania papieża Franciszka oraz o ekologii i jej miejscu w nauczaniu Kościoła – mówi abp Marek Jędraszewski w wywiadzie dla KAI. - Kiedyś Kościół w Polsce był postrzegany jako przestrzeń autentycznej wolności, a dziś może być przestrzenią prawdy, która niesie wolność – konstatuje metropolita krakowski.
Dowodem tego był jego pogrzeb. Wzięli w nim udział wszyscy wielcy tego świata, jedynie poza prezydentem Rosji. A z pewnością nie wszyscy spośród nich byli entuzjastami tego, czego nauczał. Jednakże autorytet, jakim się powszechnie cieszył, sprawił, że uważali, iż w momencie ostatniego z nim pożegnania, trzeba po prostu być na Placu św. Piotra.
W kinach wyświetlany jest film o dwóch papieżach, jego autorzy próbują przeciwstawić papieża Benedykta papieżowi Franciszkowi. Podobnie dzieje się przy innych okazjach. Czy rzeczywiście Franciszek dąży (w sposób mniej lub bardziej ukryty) do zmiany, liberalizacji doktryny Kościoła, jak zarzucają mu przeciwnicy?
Podejrzenia Franciszka o chęć zmiany doktryny wysuwane są częstokroć po to, aby wykreować nowe podziały i napięcia w Kościele. Prowadzić to ma do wyhamowania tego apostolskiego dynamizmu, o który apelował Jan Paweł II. Tymczasem gdy spojrzymy na ważne autorytety w dzisiejszym Kościele – myślę o papieżu Benedykcie, ale także o kard. Robercie Sarahu – widzę, że wyrażając swoje zatroskanie o Kościół, zawsze deklarują wielkie zaufanie do Urzędu Piotrowego, który dziś pełni papież Franciszek. Głęboko wierzą, że jego działalność pozostaje pod głęboką asystencją Ducha Świętego. Ja podzielam tę wiarę.
Ksiądz Arcybiskup stał się w ubiegłym roku obiektem silnej krytyki medialnej, szczególnie w dwóch kwestiach: ideologii LGBT+ oraz ekologii. Postarajmy się może przez chwilę do tego powrócić, starając się wyjaśnić jeszcze raz stanowisko Księdza Arcybiskupa i Kościoła w tych kwestiach. Są to bowiem sprawy niezmiernie ważne zarówno dla tożsamości kulturowej Europy, wychowania młodego pokolenia, jak i przyszłości naszej planety.
Mamy do czynienia z nową formą ideologii, znacznie bardziej zawoalowanej i używającej bardziej subtelnych środków niż w przypadku komunizmu, który znamy z czasów PRL. Ostrzeganie przed tego rodzaju niebezpieczeństwami zagrażającymi wiernym jest elementem misji, której Kościół nie może się wyrzec.
Jak można opisać tę ideologię? Społeczeństwo czy nawet duża część Ludu Bożego z jej istnienia nie zdaje sobie sprawy?
Wizja rozwoju społeczeństwa, które głoszą te ideologie, neguje, po pierwsze, Boga i transcendencję człowieka, po wtóre jest materialistyczna, a po trzecie chce zbudować nową, świetlaną, utopijną przyszłość. U podstaw tej ideologii leży szalona koncepcja wolności, zakładająca, że ze wszystkiego, „co nas krępuje” i co ogranicza indywidualną wolność, powinniśmy się za wszelką cenę wyzwolić. Powinniśmy się zatem wyzwolić z tradycyjnie rozumianych struktur społecznych, z rodziny opartej na małżeństwie kobiety i mężczyzny, ale także z naszej tożsamości płciowej, która rzekomo nie jest wcale dziełem natury, a równocześnie Bożym darem, lecz wytworem kultury.