Jak wypełniać politykę „Ojcze nasz”? O tym między innymi rozmawiali przez kilka dni uczestnicy spotkania rodziny salezjańskiej z całego świata w Turynie.
Współpracownica salezjańska - Alejandra pracuje w radio "Maryja" w Meksyku, jej mąż również jest współpracownikiem salezjańskim, a jej dzieci uczęszczały do szkół salezjańskich. Na Valdocco pojawiła się po raz drugi.
Dla mnie bycie w rodzinie salezjańskiej jest powołaniem, stylem życia, charyzmą, którą noszę w sercu, by pracować w konkretny sposób. To wypełnianie wielkiego marzenia ks. Bosko, by mając silną miłość do Jezusa, Boga życia i miłości, pracować dla zbawienia młodzieży. Jestem bardzo szczęśliwa, że jestem tu na Valdocco, ponieważ to dom wszystkich. To wiele znaczy. To miejsce dobre dla duszy i dla serca.
Dla uczestników zorganizowano także 6 różnych wycieczek do miejsc związanych z księdzem Bosko i jego działalnością. Niektóre historie pewnie część z nas słyszała po raz pierwszy. Na Valdocco pojawił się również salezjanin Bruno Ferrero, więc miłośnicy jego książek mogli nie tylko zakupić najnowszą książkę o ks. Bosko, ale także zdobyć autograf i chwilę porozmawiać z pisarzem.
To był czas poznania niezwykłych ludzi, nawet brak znajomości jakiegoś języka nie był problemem. Wszyscy starali się pomóc. Siostra Magdalena od 7 lat pracuje na misjach w Tunezji.
To mój drugi raz na Valdocco. Zobaczenie rodziny salezjańskiej jest czymś cudownym. Ponieważ są tu osoby młode, starsze, w średnim wieku z różnych krajów i rozumiemy się nawet przez sam uśmiech, słowo "ciao" czy "hello". To jest coś wspaniałego. Co mnie najbardziej dotknęło? Że jesteśmy jedno, bo mamy tą samą wiarę i mamy Jezusa. To On nas łączy.
Każdy na pewno docenia czas, który mógł spędzić w bazylice Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych, przez której wstawiennictwo można tak wiele wyprosić. Dla niektórych była to także kolejna możliwość modlitwy przy relikwiach św. Jana Bosko.
Część z nas miała możliwość rozmowy z dziesiątym już następcą księdza Bosko – ks. generałem Ángelem Fernándezem Artime, który wykazywał się niezwykłą cierpliwością, otwartością i życzliwością. Dla każdego potrafił znaleźć chociaż pięć minut, by zamienić kilka słów. Zapytany o to, co powinniśmy zapamiętać z tych dni odpowiedział:
Myślę, że najważniejszym punktem tych dni jest to, że jako rodzina salezjańska jesteśmy tutaj, gdzie narodził się charyzmat salezjański dzięki natchnieniu Ducha Świętego. Celebrowaliśmy wiele rzeczy: braterstwo, poczucie rodziny, modlitwę, wiarę w Pana, macierzyńską obecność Maryi.
Ks. Generał zwrócił uwagę na dokonanie refleksji na temat polityki księdza Bosko.
- Jego polityka „Ojcze nasz” nie polegała na tym, że nie trzeba nic robić dla innych i tylko żyć tu spokojnie i starać się unikać innych wpływów. To nie tak. Polityka „Ojcze nasz” prowadzona przez księdza Bosko oznacza bycie dobrymi chrześcijanami i uczciwymi obywatelami. Bycie dobrym chrześcijaninem oznacza by najpierw żyć wiarą, dawać świadectwo wiary, słuchać Słowa Bożego, żyć prawdziwą duchowością chrześcijańską i salezjańską, co przekłada się także na służbę - opowiada.
Można zapytać, jak to robić? - Jako uczciwi obywatele – podkreśla ks. generał i dodaje - Oznacza to przede wszystkim, że jako salezjanie musimy wyjść na spotkanie do młodych ludźmi w domu i w szkole. Pójść tam, gdzie są. Oznacza to również kształcenie siebie, edukację młodych ludzi, aby byli uczciwi w swoim życiu i szczerzy wobec innych. Oznacza to także zaangażowanie się na rzecz tych, którzy mają niewiele rzeczy, promowanie równości, sprawiedliwości społecznej, pomoc innym.
Ks. Angel zwrócił także uwagę, że należy angażować się w politykę. - Chrześcijan brakuje w służbie publicznej i politycznej – zauważa – Bycie dziś uczciwym obywatelem oznacza bardzo poważne dbanie o stworzenie. Nie chodzi tylko o ekologię, to coś więcej. Jest to trzeźwość konsumpcji i racjonalność. Wreszcie bycie uczciwym obywatelem salezjańskim oznacza nadanie priorytetu obronie praw wszystkich tych, którzy są wykorzystywani, nie tylko seksualnie.
Zawsze musimy być blisko tych, którzy głosu nie mają.
Uczestnicy napisali również piękną modlitwę w oparciu o modlitwę "Ojcze nasz", dodając po każdym wersie własne słowa. Na koniec wspólnie ją odmówili.
Co zostanie po tych dniach? Mnóstwo myśli, dobrych wspomnień, refleksji nad naszym miejscem w rodzinie salezjańskiej i tym, czy faktycznie jesteśmy dobrymi chrześcijanami i uczciwymi obywatelami. I przede wszystkim czy potrafimy wcielać w życie politykę "Ojcze nasz"?
Małgorzata Gajos