Do Bachledówki prowadzi wspinająca się wśród hal droga. – W czasach, gdy na wakacje przyjeżdżał tu kard. Stefan Wyszyński, były tutaj tylko hale i lasy. I widoki na Tatry, Gorce, Beskidy – opowiada o. Jerzy Kielech, paulin, proboszcz parafii Matki Bożej Jasnogórskiej, królującej nad Podhalem w jednym z najwyżej położonych kościołów w Polsce.
Ta historia rozpoczyna się w okresie międzywojennym, od willi wybudowanej przez Helenę Kowieńską-Jarząbek. Okazała, piętrowa budowla robiła wrażenie na miejscowych, trzeba bowiem pamiętać, że góralskie chaty były wówczas ledwie dwuizbowe. W czasie II wojny światowej dom na Bachledówce stał się schronieniem dla partyzantów. Pani Jarząbek współpracowała z AK, ukrywała w ulach radiostację i broń. Doniesiono o tym Niemcom, którzy otoczyli posiadłość, a jej właścicielkę wywlekli na śnieg. Leżąc kilka godzin na mrozie, Helena modliła się o ocalenie i przyrzekła, że jeśli przeżyje, wybuduje kapliczkę, a willę i ziemię, na której ta stoi, odda na dobry cel. Gestapowcy przeszukali skrupulatnie wszystko. Zajrzeli do 9 uli, ale gdy mieli zajrzeć do 10., nagle postanowili przerwać poszukiwania. Helena wymknęła się śmierci.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Magdalena Dobrzyniak