Jakim poparciem cieszą się kandydaci cztery miesiące przed wyborami prezydenckimi?
Badanie przeprowadzone przez pracownię Estymator w dniach 9-10 stycznia na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie 1018 dorosłych osób wskazuje na silną pozycję Andrzeja Dudy. Walczący o reelekcję prezydent może liczyć na 47,7 proc. poparcie wyborców. Druga Małgorzata Kidawa-Błońska traci do niego aż 25 punktów procentowych i ma poparcie 22,7 proc. ankietowanych.
Ciekawa sytuacja ma miejsce w walce o kolejne miejsca prezydenckiego wyścigu. Trzecie miejsce w sondażu Estymatora zajął Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL) z wynikiem 9 proc. poparcia, tuż za nim znalazł się Robert Biedroń (Lewica, 8,8 proc.), a z 6,9 proc. wynik osiągnął bezpartyjny Szymon Hołownia.
Z kolei kandydat Konfederacji Krzysztof Bosak może liczyć na głosy 4,3 proc. wyborców.
Wyniki badania Estymatora pozwalają przypuszczać, że Andrzej Duda jest o krok od wygranej w pierwszej turze wyborów. Jednak do głosowania zostały jeszcze prawie cztery miesiące - to czas, w którym zdarzyć może się wszystko. Wystarczy przypomnieć wybory z 2015, gdy urzędujący wówczas prezydent Bronisław Komorowski w styczniu miał poparcie w granicach 60 proc., a Andrzej Duda zaledwie kilkanaście. Czy w tych wyborach podobna rewolucja preferencji wyborczych Polaków jest prawdopodobna? Aby tak się stało obecny prezydent musiałby popełnić serię rażących błędów, przy równocześnie świetnie przeprowadzonej kampanii jednego z kandydatów opozycyjnych. Wydaje się jednak, że jeśli dojdzie do drugiej tury i wyborcy opozycji skierują swoje głosy przeciwko Andrzejowi Dudzie, to poważniejszym przeciwnikiem dla niego byłby kandydat reprezentujący środowisko o umiarkowanie konserwatywnych poglądach, jak Kosiniak-Kamysz lub Hołownia. Będąc bliższym poglądowo obecnemu prezydentowi ma większe szanse na odebranie mu części elektoratu. A na tę chwilę taki scenariusz wydaje się raczej mało prawdopodobny.
Wojciech Teister