Jeśli zostaną spełnione nasze oczekiwania, nie ma podstaw, by prezydent Andrzej Duda nie pojechał do Yad Vashem - powiedział szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski. Podkreślił, że scenariusz, w którym prezydent Rosji Władimir Putin jest tam głównym mówcą, jest dla Polski nie do zaakceptowania.
"Gazeta Wyborcza" napisała w piątek, że prezydent Andrzej Duda nie weźmie udziału w organizowanym w Izraelu 22 i 23 stycznia 5. World Holocaust Forum. Najważniejszym gościem ma być prezydent Rosji Władimir Putin.
"GW", powołując się na własne źródła, podała, że już 27 grudnia było wiadomo, że prezydent Duda nie pojedzie do Jerozolimy. "Uroczystości izraelskie są traktowane jako alternatywa do obchodów w Auschwitz 27 stycznia. Problemem jest także +brak właściwego forum wypowiedzi+ dla prezydenta Polski, głównymi mówcami na Forum Holocaustu mają być bowiem prezydent Putin oraz Izraela Reuwen Riwlin. I wreszcie: uroczystości są współorganizowane przez szefa izraelskiego MSZ Israela Katza" - wyjaśnia gazeta. Jak dodano, Katz "zasłynął stwierdzeniem, że +Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki+".
Pytany w piątek w radiowej Jedynce, czy Andrzej Duda podjął już decyzję, czy weźmie udział w uroczystościach w Yad Vashem, Szczerski odparł, że nie ma takiej decyzji. "My od jesieni ze stroną izraelską rozmawiamy, przestawiliśmy stronie izraelskiej nasze oczekiwania co do przebiegu tych uroczystości, co do tego, jak my widzimy rolę polskiego prezydenta podczas tych uroczystości" - powiedział Szczerski. Jak dodał, "część tych oczekiwań została już spełniona". "W ten weekend pan ambasador Magierowski będzie rozmawiał po raz kolejny ze stroną izraelską na temat realizacji naszych oczekiwań. Jeśli one będą spełnione, to nie ma podstaw, żeby pan prezydent w tej uroczystości nie uczestniczył" - zapewnił szef gabinetu prezydenta.
Jak wskazał Szczerski, nowy kontekst tych oczekiwań jest związany z wypowiedzią prezydenta Rosji Władimira Putina. "Oczywiste jest to, że ten scenariusz, w którym prezydent Putin jest głównym mówcą, głównym gościem i tak naprawdę stwarza mu się tam na terenie Yad Vashem możliwość kontynuowania tych obraźliwych i kłamliwych tez na temat przebiegu i przyczyn II wojny światowej jest dla nas nie do zaakceptowania" - podkreślił.
Pod koniec grudnia prezydent Rosji, negatywnie oceniając wrześniową rezolucję Parlamentu Europejskiego w sprawie wybuchu II wojny światowej, stwierdził, że przyczyną wojny nie był pakt Ribbentrop-Mołotow, lecz układ monachijski z 1938 r. Prezydent Rosji wskazywał na wykorzystanie go przez Polskę przy roszczeniach terytorialnych dotyczących Zaolzia. Przekonywał m.in., że we wrześniu 1939 r. Armia Czerwona w Brześciu nie walczyła z Polakami, i Związek Radziecki "niczego Polsce w istocie nie odbierał".
Putin sformułował też zarzuty wobec przedwojennego polskiego ambasadora w Niemczech Józefa Lipskiego, który - według rosyjskiego prezydenta - miał obiecywać postawienie w Warszawie pomnika Hitlerowi, jeśli wysłałby on polskich Żydów na zagładę do Afryki. "Łajdak, antysemicka świnia, inaczej powiedzieć się nie da. W pełni solidaryzował się on (Lipski - PAP) z Hitlerem w jego antysemickim nastawieniu i, co więcej, obiecywał wystawić mu w Warszawie pomnik za niegodziwości wobec narodu żydowskiego" - mówił Putin, uczestnicząc w posiedzeniu kolegium kierowniczego resortu obrony Rosji.