Na dworcu Gare de Lyon w Paryżu doszło w poniedziałek do starć między protestującymi i policją. To już 19. dzień strajku przeciwko planowanej reformie systemu emerytalnego we Francji.
Według relacji francuskiej stacji telewizyjnej BFM grupa ok. 30 protestujących starła się z policyjnymi oddziałami prewencji na Gare de Lyon, jednym z najbardziej zatłoczonych dworców kolejowych w Paryżu. Ze stacji podróżni często udają się do kurortów w Alpach.
Uczestnicy zajść odpalili race i petardy, powodując zadymienie hali dworca.
W związku ze strajkami utrudnienia występują też na innych paryskich dworcach, takich jak Gare du Nord - z którego odjeżdżają pociągi Eurostar do Londynu i Brukseli - i Gare de l'Est.
"Rozumiem (strajk), ale nie podoba mi się to, bo uważam, że wszyscy Francuzi stali się zakładnikami i ciężko nam zrozumieć, jaki jest tego cel" - powiedział agencji Reutera na stacji Gare de L'Est podróżny Damien Dremont.
Trwająca od 19 dni ogólnokrajowa akcja strajkowa we Francji sparaliżowała transport, doprowadziła do zamknięcia szkół i wyprowadziła na ulice ponad pół miliona ludzi, protestujących przeciwko szeroko zakrojonej reformie emerytalnej przygotowanej przez rząd prezydenta Emmanuela Macrona.
Według agencji Reutera również pracownicy francuskiego sektora paliwowego planują ogłosić zamknięcie rafinerii w ramach strajku.
Macron w swym flagowym projekcie reformatorskim chce podnieść wiek emerytalny z 62 do 64 lat; twierdzi, że obecny system jest zbyt kosztowny. Obecnie rząd pozostawił niezmieniony minimalny wiek przejścia na emeryturę na poziomie 62 lat, ale chcąc zachęcić Francuzów do dłuższej pracy, ustalił tzw. preferowany wiek przejścia na emeryturę na 64 lata. W weekend Macron zapowiedział, że zrzeknie się prezydenckiej emerytury, kiedy odejdzie ze stanowiska.
Związki zawodowe twierdzą, że reforma emerytalna jest częścią prezydenckich planów, polegających na zniesieniu ciężko wywalczonych praw pracowniczych i chcą zachować system, który pozwala niektórym pracownikom przejść na emeryturę już w wieku 50 lat.