Jednojajowe bliźniaczki z zespołem Downa to przypadek jeden na milion.
Dziewczynki przyszły na świat w 2018 roku w Oregonie. Choć lekarze od początku sugerowali ich zabicie. W trakcie ciąży u Charlotte i Annette zdiagnozowano wrodzoną wadę serca. Lekarze twierdzili również, że dzieci będą mieć zespół Downa. Diagnoza z zespołem Downa potwierdziła się.
Rachel Prescott była zszokowana zachowaniem lekarzy i ich podejściem do nienarodzonych córek. Chciała im powiedzieć, że aborcja w ogóle nie wchodzi w grę, ale mogła tylko milczeć. Sześciu lekarzy sugerowało zabicie dziewczynek.
Rachel i jej mąż Cody odmówili dodatkowych badań prenatalnych, bo wiedzieli, że pokochają dziewczynki bez względu na wszystko. Rodzice modlili się o to, by poród mógł się odbyć naturalnie. Ich modlitwy zostały wysłuchane. Zazwyczaj w przypadku ciąży bliźniaczej wykonuje się cesarskie cięcie.
Po sześciu miesiącach Charlotte musiała mieć zrobioną operację serca, ale Annette nie musiała jej mieć. Dziewczynki mają rok i nie różnią się za bardzo od innych dzieci. Dziewczynki bawią się, eksplorują, otoczone są miłością.
Rachel i Cody są jednak zaniepokojeni negatywnym stosunkiem innych wobec osób z zespołem Downa. Chore dzieci zabijane są w łonach matek w zatrważającym tempie.
Life News przywołuje niedawny raport CBS News, który zwraca uwagę, że prawie 100 procent nienarodzonych dzieci, u których wynik testu na zespół Downa jest pozytywny, zostaje zamordowanych w Islandii. Według CBS wskaźnik ten wynosił we Francji 77 procent, 90 procent w Wielkiej Brytanii i 67 procent w Stanach Zjednoczonych w latach 1995-2011.
Dzieląc się historią bliźniaczek Rachel ma nadzieję, że pomoże ludziom dostrzec cenną wartość życia każdego dziecka.
M. Gajos/Life News