Kolejny protest - już czwarty w tym miesiącu - przeciwko pogłębianiu integracji Białorusi z Rosją rozpoczął się w sobotę w Mińsku. Na Placu Październikowym zgromadziło się kilkaset osób, w tym wielu młodych ludzi. "Nie chcemy być kolonią Rosji" - mówią zebrani.
"Urodziliśmy się w wolnej Białorusi; nie chcemy powrotu Związku Radzieckiego" - podkreślali młodzi ludzie w rozmowie z reporterami Radia Swaboda, które prowadzi transmisję na żywo z sobotniej akcji.
W proteście, który jest czwartą grudniową akcją opozycji przeciwko integracji z Rosją, bierze udział mniej osób niż w piątek wieczorem. Według mediów niezależnych w piątek w centrum miasta mogło być nawet ponad dwa tysiące demonstrantów i był to największy dotychczas wiec opozycji przeciwko zacieśnieniu sojuszu z Rosją.
Piątkowa demonstracja odbywała się kilka godzin po rozmowach w Petersburgu prezydentów Alaksandra Łukaszenki i Władimira Putina w sprawie programu pogłębienia integracji. Po spotkaniu strona rosyjska ogłosiła, że uzgodniono jak dotąd 28 z 31 sektorowych map drogowych, dotyczących zacieśniania współpracy i ujednolicania przepisów. Wciąż nie ma porozumienia w sprawach dostaw i cen gazu i ropy, a także w sprawie polityki podatkowej. Prezydent Łukaszenka powiedział, że ceny rosyjskich surowców od 1 stycznia przyszłego roku zostaną ogłoszone w ciągu dwóch-trzech dni, jednak nie będą one wyższe niż te, które obowiązywały Białoruś w 2019 r.
Białoruska opozycja i środowiska niezależne widzą w toczących się rozmowach na temat pogłębienia integracji zagrożenie dla białoruskiej suwerenności. Część z nich uważa, że grożą one w perspektywie nawet "wchłonięciem" Białorusi przez Rosję. Aktywiści z 15 partii i organizacji opozycyjnych prowadzą kampanię w obronie niepodległości.
Radio Swaboda pisze, że ludzie, w tym bardzo dużo młodzieży, wychodzą na akcje pomimo ostrzeżeń ze strony władzy, że są one nielegalne. Nie zraża ich, oceniła Swaboda, także "kampania propagandowa" w mediach państwowych, które przedstawiały ostatnie protesty jako manipulację opozycji i zagrożenie dla rodzin z dziećmi, które przychodzą do centrum miasta na przedświąteczne imprezy.
Opozycjonista i jeden z organizatorów protestów Paweł Siewiaryniec odczytał fragmenty białoruskiej konstytucji, dotyczące niepodległości i integralności terytorialnej kraju. "Jako obywatele mamy obowiązek ich bronić" - mówił.
W czasie akcji brzmiały także wezwania do uwolnienia z aresztu aktywistów, którzy zostali zatrzymani po poprzednich protestach. W akcjach 7 i 8 grudnia również brało udział po kilkaset osób, a w trakcie demonstracji uczestników nie zatrzymywano. Później jednak aktywistów zaczęto wzywać na milicję i karać grzywnami i aresztem administracyjnym.
Białoruś i Rosja we wrześniu parafowały wstępny program działań w ramach integracji, który nie został dotąd upubliczniony. Ma on zostać uzupełniony o 31 map drogowych w różnych sektorach, a następnie cały pakiet dokumentów mają podpisać prezydenci Rosji i Białorusi. Moskwa przekonuje, że jedynie dąży do realizacji zapisów umowy o państwie związkowym z 1999 r.
Według deklaracji władz białoruskich w obecnych negocjacjach nie ma mowy o integracji politycznej, a tylko - o sprawach gospodarczych.
Władimir Putin powiedział w czwartek, że warunkiem obniżenia cen surowców dla Białorusi byłoby utworzenie ponadnarodowych organów "kontrolnych i emisyjnych".
W czwartek ma się odbyć kolejna narada opozycji. Jak powiedział Siewiaryniec w sobotę, będzie to "wielogodzinna burza mózgów", w czasie której aktywiści ustalą dalszy plan działań w obronie niepodległości.