Bóg nie wymaga od nas, byśmy bez słowa przyjmowali to, co dla nas niezrozumiałe. On rozumie naszą potrzebę wykrzyczenia, wypłakania, wyszarpywania znaku od Niego.
Anioł wszedł do Niej i rzekł: Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą. Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie.
To niefortunne tłumaczenie. Wyrażenie "zmieszała się" w oryginalnym przekładzie można wyjaśnić lepiej - jako "przerażenie". Grecki źródłosłów mówi, że Maryja była "wstrząśnięta". I to nie widok Anioła tak na nią podziałał, ale to, co miał jej do powiedzenia - sens i konsekwencje przesłania, jakie niósł dla niej od Boga.
Przyzwyczailiśmy się do wyobrażenia Maryi z Nazaretu, jako cichej i pokornej Służebnicy, przyjmującej wszystko, co na nią spada. Jednak Bóg wybrał na Matkę Swojego Syna kobietę z krwi i kości - z woli i emocji. Ona także, podobnie jak my, pojmowała rzeczywistość ludzkimi zmysłami i musiała dopiero przejść drogę od ludzkiej do Bożej perspektywy.
Jakie to pocieszające! Bóg nie wymaga od nas, byśmy bez słowa przyjmowali to, co dla nas niezrozumiałe. Relacja zakłada możliwość zadawania pytań, wyrażania emocji, a czasem nawet zgody na bunt. Bóg rozumie naszą potrzebę wykrzyczenia, wypłakania, wyszarpywania znaku od Niego. I Maryja nie zaczęła uwielbiać Boga w momencie, gdy za Gabrielem zamknęły się drzwi. I Ona potrzebowała potwierdzenia, że wszystko, co się zdarzyło - spotkanie z Archaniołem, niewiarygodna obietnica poczęcia Syna Bożego - są prawdą; że jej się nie wydawało.
Bóg uszanował kobiecą potrzebę Maryi. "Oto krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną". Z jakim pośpiechem Maryja biegła do Elżbiety! Jak bardzo było jej spieszno, by na własne oczy przekonać się, że dana jej obietnica nie jest ułudą. A Bóg w Swej dobroci dał Maryi jeszcze jeden dowód, że to ją właśnie wybrał na matkę Swojego Syna. To sama Elżbieta rozpoznaje w niej wielką Tajemnicę, wołając: "A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?!".
Jak dobry jest Bóg, który szanuje naszą ludzką kondycję, nasze wątpliwości i nasze potrzeby, dając nam zawsze więcej, niż prosimy i niż oczekujemy.