Sąsiedzi mówią, że najpierw usłyszeli głośny huk, a potem zrobiło się cicho. I choć ludzie przybiegli w miejsce pożaru, który rozszalał się chwilę później, a wkrótce na ulicy Leszczynowej pojawiły się dziesiątki strażaków i policjantów, nadal było cicho.
Służby z miejsca zajęły się gaszeniem ognia i usuwaniem gruzu, lecz widok całkowicie zburzonego budynku nie pozostawiał wielkiej nadziei na ocalenie kogokolwiek z domowników. Jedyna znajdująca się poza domem pani Katarzyna, która wyszła do pracy, mówiła, że prawdopodobnie było tam osiem osób. W tym czwórka dzieci, od 3 do 10 lat. W trwające kilkanaście godzin poszukiwania ofiar eksplozji zaangażowanych było ponad dwustu strażaków z PSP i OSP. Zmęczeni, z poszarzałymi od dymu i kurzu twarzami, nie byli skorzy do rozmów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Alina Świeży-Sobel