U Wojciecha Kassa wszystko okazuje się poezją: światło na ramionach kelnerki, melodia grająca w tle posiłku, dzwonienie naczyń.
Wiersze z najnowszego tomu Wojciecha Kassa „Objawy” utrzymane są w bardzo różnorodnej poetyce. Jedne wydają się pisane w ekstazie, inne znów przypominają traktat filozoficzny w miniaturze. Najciekawsze jednak okazują się te utwory, w których do głosu dochodzi czułość; gdzie pojawiają się bliscy: żona, rodzice, krewni zapamiętani z dzieciństwa. W erotyku poświęconym żonie zachwyca świeżość metafor, układających się w przedziwną litanię („zajezdnio mojej dali, nastawnio/ moich skrajni, sklepienie mojego/ żywego grobu”). Również opis domu lat dziecinnych porywa pięknem dodawanych do siebie porównań („Weranda na piętrze domu jak lampion,/ szkatuła w pozłacane szybki, tabernakulum,/ świetlisty domek dla ptaszków, błyszczący wagonik/ górskiej kolejki”). W ten sposób dokonuje się sakralizacja codzienności – zarówno tej współczesnej, jak i tej zachowanej we wspomnieniu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.