Na rekordową frekwencję zanosi się w niedzielnych wyborach do rad dzielnic w Hongkongu. Głosowanie, uznawane za referendum poparcia dla trwających w regionie od czerwca prodemokratycznych protestów, do wczesnego popołudnia przebiega bez istotnych zakłóceń.
Do godz. 13.30 czasu miejscowego (godz. 6.30 rano w Polsce) swoje głosy oddało już ponad 1,5 mln osób, czyli więcej niż w ciągu całego dnia w ostatnich wyborach lokalnych w 2015 roku. W niedzielę frekwencja do godz. 13.30 wyniosła prawie 37 proc. - poinformowały władze w komunikacie.
Przed wyborami podnoszono obawy, że głosowanie może zostać przełożone lub odwołane w związku z trwającymi od czerwca antyrządowymi demonstracjami, które regularnie przeradzają się w starcia pomiędzy radykalnymi protestującymi a policją. Jak dotąd nie pojawiły się jednak doniesienia o zakłóceniach głosowania.
"Mam nadzieję, że tego rodzaju stabilność i spokój nie są tylko na dzisiejsze wybory, ale po to, by pokazać, że nikt nie chce, aby Hongkong znów wpadł w chaotyczną sytuację" - powiedziała popierana przez rząd centralny ChRL szefowa administracji Hongkongu Carrie Lam.
Hongkończycy wybierają 452 radnych 18 dzielnic spośród 1,1 tys. kandydatów. Uprawnionych do głosowania jest 4,13 mln osób.
W normalnych warunkach wybory do rad dzielnic, które zajmują się głównie sprawami lokalnymi, nie wzbudzają większego zainteresowania. Trwające głosowanie uznawane jest jednak za ważny wskaźnik poparcia społecznego dla antyrządowych protestów. Kandydaci obozu demokratycznego chcą wykorzystać to poparcie oraz rekordowo niską popularność hongkońskiego rządu, by odebrać jego sympatykom część wpływów na najniższym szczeblu administracji regionu.
Według obserwatorów duża frekwencja oznaczać będzie, że prodemokratyczne protesty, które coraz częściej przybierają formę gwałtownych konfrontacji, wciąż cieszą się dużym poparciem Hongkończyków.
Protestujący domagają się między innymi demokratycznych wyborów szefa administracji Hongkongu oraz wszystkich posłów lokalnego parlamentu. Żądają również niezależnego śledztwa w sprawie działań policji, której zarzucają używanie wobec demonstrantów nadmiernej siły. Władze regionu wykluczyły jednak wszelkie ustępstwa.