Około 2 tys. osób, w tym ponad 700 delegatów, zebrało się w środę w Zagrzebiu, gdzie po południu rozpoczął się kongres Europejskiej Partii Ludowej, który wybierze Donalda Tuska na szefa ugrupowania. Ma to rozpocząć "nową erę" dla europejskiej chadecji.
Tusk nie ma kontrkandydata, ale zgodnie ze statutem partii głosowanie i tak musi się obyć. W EPL panuje przekonanie, że trzeba nowego otwarcia i dopasowania się do nowej rzeczywistości, bo partia, kiedyś niekwestionowany hegemon, jest z wyborów na wybory coraz słabsza.
"Zgodzę się, że za dużo przegrywaliśmy, musimy teraz podjąć refleksję i zobaczyć, jak na to zareagować" - powiedział ustępujący szef EPL Joseph Daul na konferencji prasowej przed otwarciem kongresu. Dodał, że ugrupowanie musi się trzymać swoich wartości. "Nie możemy zaprzedać duszy diabłu" - zaznaczył Francuz.
To reakcja na pojawiające się głosy, że odpowiedzią na kurczący się elektorat EPL mogłoby być przejęcie przez nią postulatów populistów, odnoszących sukcesy w wielu państwach. "To byłoby krótkowzroczne" - powiedział PAP jeden z delegatów na kongres.
Tusk jako szef europejskiej chadecji będzie musiał nie tylko odpowiedzieć na to pytanie, ale też zmierzyć się z kwestią zawieszonego od wiosny w prawach członka partii węgierskiego Fideszu. Z powodu zawieszenia do stolicy Chorwacji nie został zaproszony premier Węgier, przewodniczący Fideszu Viktor Orban.
Z nieoficjalnych informacji przekazanych PAP przez źródła w ugrupowaniu wynika, że na początku roku przedstawiony ma zostać raport tzw. grupy mędrców, którzy mają przedstawić rekomendacje co do dalszego postępowania z Fideszem.
"Nasza partia jest miejscem, w którym wyznajemy wspólne wartości" - powiedział na konferencji prasowej premier Chorwacji Andrej Plenković.
Choć Tusk będzie miał duży wpływ na decyzje w sprawie przyszłości węgierskiego ugrupowania, to nie będzie podejmował jej sam. Prezydium EPL liczy także 10 wiceprzewodniczących, a rozstrzygnięcie w sprawie Fideszu zostanie podjęte przez zgromadzenie polityczne EPL.
Dla wielu działaczy ważniejsze będzie jednak znalezienie klucza do odzyskania zaufania wyborców. "Wybór nowego prezydium to początek nowej ery. Zmiana jest nieunikniona. Musimy dopasować się do nowej rzeczywistości" - podkreślał Daul, znany z tego, że działał bardziej zakulisowo, niż jeżdżąc z przemówieniami po europejskich stolicach.
Wiceszef grupy EPL w Parlamencie Europejskim Jan Olbrycht podkreśla w rozmowie z PAP, że problemy mają nie tylko chadecy, ale też inni centryści. "Faktycznie siły te są na zakręcie i muszą się na nowo zdefiniować, odpowiedzieć sobie na pytanie, jaki jest ich stosunek do spraw gospodarczych, społecznych, ale też europejskich" - podkreślił polityk.
Jego zdaniem EPL musi wyraźnie pokazać, jaką jest partią, i odpowiedzieć sobie na trudne pytania wewnętrzne. "Dlatego liczę bardzo na Donalda Tuska, który jest politykiem zdecydowanym. Trzeba odpowiedzi na pytania, na ile mieści się w EPL Fidesz, czy akceptujemy jego działania czy nie, na ile są do zaakceptowania - mam nadzieję, że nie (są) - ukłony w kierunku (Matteo) Salviniego" - zaznaczył polityk.
O możliwości przyjęcia do EPL włoskiej prawicowej Ligii Salviniego mówił były premier Włoch Silvio Berlusconi, jednak nie wywołał tym entuzjazmu w ugrupowaniu. "Nie musimy szukać za wszelką cenę możliwości powiększania partii. Ważne jest to, jaka ona jest" - powiedziała PAP jedna z działaczek.
Wynik wyborów przewodniczącego ma zostać ogłoszony w środę wieczorem. W czwartek partia wybierze 10 wiceprzewodniczących. Pewne jest, że wiceprzewodniczącym przestanie być prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, bo polska delegacja do prezydium nie zgłaszała nikogo poza Tuskiem.
Europejska Partia Ludowa to rodzina polityczna skupiająca partie chadeckie i konserwatywno-liberalne. Należą do niej 84 ugrupowania z 43 krajów, z Polski są to PO i PSL. Kadencja przewodniczącego EPL trwa trzy lata.