„Był także nad Nim napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: »To jest Król żydowski«”. Łk 23,38
Bycie królem kojarzy się z rządzeniem, zaszczytami, pierwszymi miejscami, ochroną, przywilejami, bogactwem. Współczesnym królem dla wielu z nas jest prezes firmy, dyrektor banku, prezydent państwa, dla ucznia nauczyciel, dla dziecka rodzic, lekarz dla pacjenta, proboszcz dla parafian. Ci to się mają dobrze... – myśli niejeden z nas. Mogą łatwiej, szybciej, weselej, więcej. Mogą robić to, co im się podoba, kiedy, gdzie i za ile chcą. Ale… No właśnie, każdy, kto piastuje jakiekolwiek stanowisko, czy w domu, czy w pracy, czy w społeczeństwie, nie zgodzi się z choćby jednym z powyższych stwierdzeń. Bo bycie królem to przede wszystkim służba. To ciężka praca, by zapewnić innym byt, pracę, komfort, wszystko zorganizować. Często kosztem swojego czasu, zdrowia, może nawet życia. Pewnie, że niejednokrotnie ja i ty jesteśmy złymi królami dla własnych dzieci, pracowników, parafian, klientów. Złymi, niesprawiedliwymi, wyśmiewanymi, znienawidzonymi, nawet przegranymi, jak pozornie Jezus na krzyżu. Często brakuje nam już siły i chęci. Myślimy: po co się starać, skoro dzieci dalej niegrzeczne, uczniowie nie słuchają, pracownicy są niesolidni, a parafianie niepobożni? Wszyscy wokół pozbawiają mnie chęci życia, a nad głową umieszczają szyderczy napis, jak na Jezusowym krzyżu. Ja jednak myślę, że życie króla właśnie na tym ma polegać, że warto żyć i starać się dla innych, żeby byli choć trochę lepsi, by było im łatwiej, może więcej się uśmiechali albo polepszyło się im zdrowie. A może dzięki mnie ktoś przybliży się do Jezusa. Moje życie nabiera sensu, kiedy jestem królem – sługą dla innych. A ty dla kogo i jakim jesteś królem? •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Katarzyna Rode