Słowa Macrona o „śmierci mózgowej” NATO przypomniały problemy, z jakimi boryka się Zachód. Ale nikt nie potrafi sobie przypomnieć źródeł tych problemów.
20.11.2019 14:57 GOSC.PL
Słowa francuskiego prezydenta zszokowały zachodnią opinię. Choć Emmanuel Macron złagodził nieco później swoje wypowiedzi, to znowu pojawiły się głosy o rosnącym konflikcie Europy z Ameryką, która to ma podmywać spoistość Paktu Północnoatlantyckiego. Sama Europa nie ma jednak dość sił, aby poradzić sobie samodzielnie.
Stany Zjednoczone nie chcą już pełnić roli policjanta świata. Waszyngton jest niezadowolony, że większość jego europejskich partnerów (z chlubnym wyjątkiem Polski), nie wydaje na bezpieczeństwo militarne tyle, ile umówiono się w ramach NATO. Dlatego więc Donald Trump poddaje w wątpliwość sojusz amerykańsko-europejski. Tym bardziej, że Amerykanie ponoszą nie tylko koszty ochrony Europy, ale i w relacjach gospodarczych z naszym kontynentem notują deficyty.
Rozłam między Europą a Ameryką próbują wykorzystać jak zawsze antyamerykańscy Francuzi. Od lat jednak nie potrafią ruszyć kwestii wspólnej polityki obronnej Unii Europejskiej. Taka polityka i tak wymagałyby zwiększenia nakładów na wojsko, czego większość krajów europejskich nie chce. Zresztą, jak skuteczną armię miałaby stworzyć struktura, która słabo radzi sobie w dziedzinie, do której została powołana – w gospodarce. UE od dawna notuje wzrost gospodarczy bliski zeru.
Francja średnio nadaje się na lidera Europy. Kraj ten nie potrafi rozwiązać problemu bezrobocia wśród własnej młodzieży czy problemu wzrostu znaczenia radykalnego Islamu wśród mniejszości muzułmańskiej. Ambicje Emmanuela Macrona są więc mocno na wyrost. Ale nie jest to do końca wina samego prezydenta Francji. Francja, i szerzej Europa i jeszcze szerzej, Zachód znaleźli się w stanie niemocy, zanim jeszcze Macron został prezydentem.
Europa potrafiła podnieść się z ruin po II wojnie światowej, zjednoczyć się i zbudować siłę gospodarczą, kiedy była rządzona przez ludzi mocno odwołujących się do wartości chrześcijańskich – Konrada Adenauera, Charleas de Gaulle’a czy Alcie de Gasperiego. Zachód potrafił stawić czoła komunizmowi i ostatecznie go pokonać, kiedy był rządzony przez ludzi mocno odwołujących się do wartości chrześcijańskich – Ronalda Reagana, Helmuta Kohla i Margaret Thatcher.
Mówi się, że historia jest nauczycielką życia. Francuzi chyba jednak na jej lekcji nie uważali.
Bartosz Bartczak