Franciszkanin ucałował moje stopy. Jego pokora kompletnie mnie rozbroiła. Rozumiałem krzyk Piotra: „Nigdy nie będziesz mi nóg umywał!”.
18.11.2019 07:55 GOSC.PL
Nie ma na nią siły. Choć pozornie jest delikatna, ma moc rozwalania skał i kruszenia kamiennych serc. Panie, Panowie: przed Państwem… pokora!
OBRAZEK PIERWSZY
Trafiłem do jednego z klasztorów. „Służbowo na statek”, przygotowując materiał do „Gościa”. Zakonnicy zaproponowali: „A może się za was pomodlimy?”. Nie trzeba było nas przekonywać. W czasie modlitwy przełożony domu uklęknął i… ucałował moje stopy. Bałem się poruszyć. Stałem rozbrojony tym pokornym gestem franciszkanina. Doskonale rozumiałem, dlaczego Piotr zaoponował: „Nigdy nie będziesz mi nóg umywał!”.
OBRAZEK DRUGI
– Gdy w Lanckoronie paliłem w piecu, przez radiowęzeł usłyszałem rozmowę siedzących na górze studentów: „Słuchajcie, czy ten facet, który pali w piecu na dole, będzie nam głosił konferencje?” ‒ uśmiechał się Andrzej Sionek, bliski współpracownik ks. Franciszka Blachnickiego. − Przyjmowanie namaszczenia Ducha Świętego zawsze zaprowadzi cię do służby. Służba to styl nieba.
Te słowa założyciela stowarzyszenia En Christo wracają do mnie nieustannie.
OBRAZEK OSTATNI (choć pierwszy)
Wiedząc, że Ojciec dał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło, nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany (J 13,3-5).
– Chcecie zajmować ostatnie miejsce? – zagadnąłem kiedyś Zosię, małą siostrę Jezusa. – Nie da się – uśmiechnęła się. – Zajął je już Jezus, więc nie mamy najmniejszych szans.
Marcin Jakimowicz