W tych wyborach więcej głosów oznacza… mniej mandatów. Głosowaliśmy „za”, ale częściej „przeciw”.
Wybraliśmy nowych posłów i senatorów. Wbrew opiniom o dramatycznym kryzysie polskiej demokracji stało się to przy najwyższej od 1989 r. frekwencji. W efekcie praktycznie wszystkie środowiska polityczne mają już swoją reprezentację w parlamencie. W Sejmie wygrała Zjednoczona Prawica, w Senacie minimalną większość ma opozycja. Na Wiejską wraca lewica, debiutuje Konfederacja, PSL (w koalicji z Kukizem) po raz pierwszy zdobyło poparcie w dużych miastach – wszyscy ogłaszają więc sukces. Paradoksów jest więcej. Obóz władzy zwiększył poparcie o 2 mln głosów, ale zdobył mniej mandatów. PiS ma samodzielną większość w Sejmie, ale słabszą pozycję wobec swoich koalicjantów. Porozumienie i Solidarna Polska wprowadziły bowiem po 18 posłów. Jarosław Kaczyński jest potężny jak nigdy, a zarazem nie będzie w stanie rządzić bez Jarosława Gowina i Zbigniewa Ziobry.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Legutko