Kolacja z Janem Pawłem II

Najbardziej intrygujące spostrzeżenie Ojca Świętego tego dnia zawierała jego odpowiedź na pytanie o to, jak doszedł do wniosku, że w wielu wypadkach przyczyną zła we współczesnym świecie jest kryzys postrzegania idei osoby ludzkiej.

Tak więc uznałem, że tym razem przyjdzie mi zadowolić się jednym fantastycznym cytatem dotyczącym drugiej wojny światowej, kilkoma telegraficznymi spostrzeżeniami papieskimi, kilkoma przydatnymi rozmowami z kardynałami Ratzingerem i Cassidym na tematy teologiczne oraz ekumeniczne i wreszcie długą dyskusją z Rocco Buttiglionem o intelektualnych korzeniach encykliki Centesimus annus. Tymczasem dzień przed moim planowanym wyjazdem zadzwonił kardynał Dziwisz i oznajmił, że „jest możliwość zobaczenia się przy obiedzie z Ojcem Świętym” – dokładnie wtedy kiedy miałem wsiadać do samolotu na Fiumicino. Naturalnie, niezwłocznie zmieniłem plan podróży! 22 stycznia zastałem zupełnie odmienionego Jana Pawła II. Kiedy zwierzyłem się z obaw, że zaczynam go męczyć, chwycił mnie za ramię i wyjaśnił: „Nie, nie – po prostu w zeszłym tygodniu przy kolacji byłem strasznie zmęczony; stwierdziłem więc, że skoro profesor Weigel tak ciężko pracuje, zasłużył na to, aby spotkać się ze mną za dnia”. Następnie zacytował świętego Augustyna: znacznie łatwiej myśli się w świetle dnia. Podany obiad był przepyszny, a rozmowa (z Ojcem Świętym, księdzem Dziwiszem i biskupem Ryłką) toczyła się wartko przez ponad półtorej godziny.

[…]
Chcąc przejść do konkretów, poprosiłem Jana Pawła II o odpowiedź na pytanie, nad którym czytelnicy i badacze jego tekstów literackich głowili się od dawna. W Bracie naszego Boga przeciwnikiem Brata Alberta Chmielowskiego, awangardowego artysty, który zgodnie ze swym powołaniem służy ubogim, jest Nieznajomy: myśliciel polityczny i agitator, który twierdzi, że pomaga biedakom, tyle że stosując metody agresji i rewolucji. Nieznajomy i Brat Albert dyskutują, przedstawiając swoje odmienne podejścia do szukania sprawiedliwości, lecz żadnemu nie udaje się przekonać drugiego. Czytelnicy i krytycy zastanawiali się, czy Nieznajomy przypadkiem nie miał symbolizować Lenina. Zapytany wprost, Papież potwierdził, że owszem, Nieznajomy to „krypto-Lenin”. Następnie zastanawialiśmy się, czy Lenin i Chmielowski mogli się spotkać w Poroninie, tatrzańskiej miejscowości, w której Lenin mieszkał przez kilka miesięcy. Zresztą właśnie na Podhalu policja austro-węgierska aresztowała znajdującego się na wygnaniu przywódcę bolszewików. Stwierdziłem, że życie byłoby prostsze, gdyby go nie wypuścili. Nikt nie zaprzeczył.

W końcu Dziwisz oznajmił, iż la lezione per oggi è finita (dzisiejsza lekcja skończona), tak więc odmówiliśmy modlitwę na koniec posiłku, a Ojciec Święty odprowadził mnie do wyjścia. Wsparł się na lasce i smutno zauważył, że kiedyś był sportowcem. Ja odparłem, że sam lubię grać w baseball, ale już się na to robię za stary. Słysząc to, Papież oburzył się: przecież ja nie jestem jeszcze „na nic za stary”! Biskup Ryłko prędko wyjaśnił, że jak na standardy amerykańskie jestem już sędziwy, a następnie odwiózł mnie do North American College. W samochodzie stwierdził, że łączy mnie z Ojcem Świętym „specjalna więź”.

Fragment książki "Lekcje nadziei" udostępniony dzięki uprzejmości Wydawnictwa ZNAK. Książka do kupienia w sklepie "Gościa" - w promocyjnej cenie:

« 1 2 »

George Weigel, Lekcje nadziei/Znak