Kolacja z Janem Pawłem II

Najbardziej intrygujące spostrzeżenie Ojca Świętego tego dnia zawierała jego odpowiedź na pytanie o to, jak doszedł do wniosku, że w wielu wypadkach przyczyną zła we współczesnym świecie jest kryzys postrzegania idei osoby ludzkiej.

Kiedy w styczniu 1997 roku przyjechałem popracować do Rzymu, wciąż byłem uzbrojony w przygotowany zawczasu katalog pytań do Jana Pawła II. Jednak choć na początku wspólnej kolacji 16 stycznia Ojciec Święty wydawał się w dobrej formie – ucieszył się z listów od Joan i dzieci oraz dopytywał się o zdrowie dziecka naszych znajomych, o które Joan prosiła, aby się modlił – rozmowa tego wieczoru była jak dotychczas najmniej satysfakcjonująca.

Mówiliśmy o wielu rzeczach: o głębokim pragnieniu Ojca Świętego, aby udać się z pielgrzymką do Ziemi Świętej, o  generale Wojciechu Jaruzelskim i o tym, czym się kierował, wprowadzając w grudniu 1981 roku w Polsce stan wojenny, o znajomości Jana Pawła II z kardynałem Františkiem Tomáškiem oraz o zmaganiach czechosłowackiego Kościoła w czasach komunistycznych. Rozmawialiśmy o kulcie i znaczeniu głosicielki Bożego Miłosierdzia siostrze Faustynie Kowalskiej (o której Ojciec Święty rozmyślał „już od dłuższego czasu”), o encyklice Dives in misericordia oraz o jego wkładzie w często cytowaną przez niego konstytucję II Soboru Watykańskiego Gaudium et spes (zwłaszcza o ustępie dwudziestym czwartym). Ojciec Święty podejrzewał, że ekskomunikowany Marcel Lefebvre opierał się niektórym zapisom tego Soboru nie, jak się powszechnie uważa, głównie ze względu na zmiany w liturgii, chodziło mu przede wszystkim o uchwaloną przez radę biskupów deklarację o wolności religijnej i wspomnianą konstytucję duszpasterską o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes („on miał zupełnie inną wizję Kościoła”).

Najbardziej intrygujące spostrzeżenie Ojca Świętego tego dnia zawierała jego odpowiedź na pytanie o to, jak doszedł do wniosku, że w wielu wypadkach przyczyną zła we współczesnym świecie jest kryzys postrzegania idei osoby ludzkiej. Zaczął odpowiadać w sposób dość abstrakcyjny, lecz potem zmienił podejście i odniósł się do swoich doświadczeń wojennych i ich wpływu na jego intuicję i postrzeganie tego, co leży u źródła wielu współczesnych ludzkich nieszczęść. Zaznaczył, że sam nie miał „radykalnych” doświadczeń podczas drugiej wojny światowej: nie trafił „ani do więzienia, ani do obozu koncentracyjnego”. Dodał jednak: „brałem udział w jednym z wielkich doświadczeń moich współczesnych – w upokorzeniu doznanym od zła”.
Stwierdzenie to bardzo mnie poruszyło i wydało mi się niezwykle celne. Zostało wypowiedziane bez gniewu, wydało mi się jednak wypływać ze zdobywanego przez całe życie doświadczenia, iż świat potrafi być doprawdy paskudnym miejscem, którego ofiarą padły nie tylko ciała, ale i dusze. Wtedy też uświadomiłem sobie mocniej niż dotychczas, że doświadczenie wojny w decydujący sposób zaważyło na życiu Karola Wojtyły, odegrało kluczową rolę w przebiegu jego powołania, a także było powodem jego głębokiego oddania walce o ludzką godność i prawa człowieka.

Jednak mimo tego chwilowego przebłysku przez znaczną część kolacji Ojciec Święty wydawał się osowiały i na większość moich pytań odpowiadał zdawkowo. Po godzinie kardynał Dziwisz zarządził: Basta per oggi! (Na dzisiaj koniec!). Kardynał odprowadził mnie (korzystając z „rodzinnej” windy) do Cortile Sesto Quinto i wyjaśnił, że Papież miał za sobą bardzo ciężki dzień i zazwyczaj  gdy jest bardzo zmęczony, „kończy o ósmej”.
 

Fragment książki "Lekcje nadziei". Książka do kupienia w sklepie "Gościa" - w promocyjnej cenie:

 

Dalsza część tekstu na kolejnej stronie

« 1 2 »

George Weigel, Lekcje nadziei/Znak