Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał. Łk 24,6a
Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek.
Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”. Po tych słowach wyzionął ducha.
Był tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek Wysokiej Rady. On to udał się do Piłata i poprosił o Ciało Jezusa. Zdjął Je z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie, wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany.
W pierwszy dzień tygodnia niewiasty poszły skoro świt do grobu, niosąc przygotowane wonności. Kamień od grobu zastały odsunięty. A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężów w lśniących szatach.
Przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: „Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał”.
Ewangelia z komentarzem. Słowa najważniejsze rozważa ks. Tomasz KoryciorzNie ma Go tutaj; zmartwychwstał. Łk 24,6a
To nie jest tak, że oni umarli, a my żyjemy. To oni żyją, a my umieramy. To słowa ks. Piotra Pawlukiewicza. Od paru lat przywołuję je sobie, ilekroć staję nad grobami. Gdy w pamięci przywołuję sylwetki, gesty i słowa tych, którzy przed chwilą jeszcze byli obok mnie, a dzisiaj brakuje mi ich fizycznej obecności. „Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał”. Dlaczego szukam tych, którzy odeszli, pośród coraz bardziej mglistych wspomnień, więdnących kwiatów i wypalających się zniczy? Nie ma ich tu. Oni żyją tam, gdzie żyje Zmartwychwstały. Tam, gdzie jest nasze wołanie do Boga, nasze stawanie w Jego obecności. Tam są i oni.
ks. Tomasz Koryciorz