Z centrum Pragi zniknąć ma pomnik Iwana Koniewa. Ten fakt, w połączeniu ze znikaniem z czeskiej sceny politycznej komunistów, pokazuje sporą zmianę u naszych sąsiadów.
Stojący od niemal czterdziestu lat w Pradze pomnik radzieckiego marszałka Iwana Koniewa budził olbrzymie emocje wśród mieszkańców czeskiej stolicy. Koniew stał na czele wojsk sowieckich, które wkroczyły do Pragi po kapitulacji Niemców. Jednak marszałek dał się zapamiętać przede wszystkim z powodu swojej roli w pacyfikacji Powstania Węgierskiego w 1956 r. Pomnik Koniewa był regularnie dewastowany. Praskie władze ostatecznie zdecydowały się na jego przeniesienie. Wywołało to nerwową reakcję Rosjan. W tle mamy do czynienia z przepychankami w czeskiej polityce.
Czeska specyfika
Czesi od bardzo dawna wyróżniały się na tle innych narodów Europy Środkowo-Wschodniej. Nasi południowi sąsiedzi od dziesięcioleci byli wyjątkowo prorosyjscy. Głównym problemem dla Czechów był od wieków napór niemiecki. Naród ten więc pozytywnie odnosił się do głoszonych przez Rosjan idei zjednoczenia Słowian przeciwko Niemcom, oczywiście pod przewodnictwem Moskwy. Prorosyjskość Czechów osłabła w czasie komunizmu, zwłaszcza po zdławieniu Praskiej Wiosny. Jednak jeszcze w 2018 r. Czesi wybrali prezydentem otwarcie prorosyjskiego Milosza Zemana.
Kolejną specyfiką Czech jest duże poparcie dla partii komunistycznych. Jeszcze przed II wojną światową czescy komuniści uzyskiwali spore poparcie. Byli oni wtedy ewenementem w regionie. Ich dobre wyniki wyborcze wynikały z faktu istnienia w Czechach liczebnej klasy robotniczej. Ale komuniści zdołali utrzymać wysokie poparcie nawet po 1989 r. Mimo że partia komunistyczna nie zmieniła znacząco swojego wizerunku, to była ona w stanie uzyskiwać nawet kilkanaście procent poparcia.
Koniec dwóch starych miłości
Prorosyjskość i znaczenie komunistów mocno wyróżniało Czechów na tle innych narodów naszej części Europy. Jednak sytuacja zaczęła się zmieniać. Przede wszystkim, następuje stopniowy upadek Partii Komunistycznej Czech i Moraw. W ostatnich wyborach parlamentarnych i europejskich uzyskała ona rekordowo niskie poparcie. W wyborach municypalnych sprzed roku nie przekroczyła nawet progu wyborczego, i wypadła m.in. z rady miejskiej w Pradze. Nad Wełtawą dochodzi więc do spóźnionej „dekomunizacji”.
Jednocześnie, następuje rewizja stosunku Czechów do Rosji. Najmocniejszym tego przykładem jest właśnie decyzja o przeniesieniu pomnika Iwana Koniewa. W ostatnich latach był on coraz częściej dewastowany aż wreszcie władze dzielnicy Praga 6, zdecydowały się o jego przeniesieniu w mniej eksponowane miejsce. Wywołało to furię Rosjan i ich czeskich stronników, która jednak jeszcze mocniej zniechęciła Czechów do Moskwy.
Polityczne przepychanki
W tle pomnikowych przepychanek toczy się w Czechach twarda walka polityczna. W Czechach rządzi, z wciąż silnym poparciem partia, ANO Andrija Babisza. Jednak już jego polityczni sojusznicy mają coraz większe problemy. Czeska Partia Socjaldemokratyczna, koalicjant ANO, nie przekroczyła progu wyborczego w wyborach europejskich. Blisko progu znaleźli się też wspierający rząd Babisza w parlamencie komuniści. Spada też poparcie Czechów dla pozostającego w sojuszu z premierem, prorosyjskiego prezydenta Milosza Zemana. Emocje antykomunistyczne i antyrosyjskie służą więc opozycji w walce z sojusznikami Andrija Babisza.
Partia ANO notuje w sondażach stabilne poparcie rzędu 30 proc. głosów. Jej pozycja jako największej partii czeskiej polityki nie jest zagrożona. Ale osłabienie socjaldemokratów i komunistów powoduje, że ANO traci zdolności koalicyjne. Nie oznacza to jednak, że opozycja ma duże szansę na przejęcie władzy. Jest ona obecnie mocno podzielona. Obok eurosceptycznej, prawicowej ODS, mamy tam jeszcze skrajnie prawicową SPD, proeuropejskich chadeków z TOP09 i KDU-CSL i mocno nieprzewidywalną Partię Piratów.