Jak dobrze towarzyszyć dziecku w nauce?

Starszy syn jest uczniem klasy piątej. Zdolny, leniwy i mało ambitny. To ja przypominam mu o sprawdzianach i zadaniach. Każę mu się uczyć, ale on nie chce. Potem go przepytuję, złoszczę się, on płacze. Ale efektem są piątki. Jeśli go zostawię, to czwórki. Jestem już zmęczona. Będąc w wieku syna, uczyłam się solidnie. Mąż miał różne oceny, ale matka nigdy z nim nie siedziała. Teraz od dziecka wymaga najwyższych ocen. Przyłapałam już syna na kłamstwach związanych ze szkołą. Pytanie mam proste – uczyć się z dzieckiem, czy niech się zupełnie samo zajmie edukacją? Zmęczona mama

Odpowiada IZA PASZKOWSKA:

Większość dzieci wymaga pomocy lub chociaż nadzoru przez dłuższy lub krótszy czas. Dlatego moja odpowiedź brzmi: uczyć się z dzieckiem. Jednak koniecznie zastosować inny system. To Państwo jesteście za dziecko odpowiedzialni. Jeśli syn ma skłonności do lenistwa, to trzeba się zastanowić, ile ma obowiązków, ile ruchu, ile aktywności, ile czasu spędza bezczynnie skazany na siedzenie w pokoju. Może warto go gdzieś zapisać, by musiał się nauczyć lepiej organizować czas? Proszę się zastanowić, jaka jest atmosfera podczas Waszej wspólnej nauki. Może warto to zmienić? Usiąść z nim wesoło, pożartować, a potem mocno chwalić za każde dobrze zrobione zadanie. Nigdy dość chwalenia i pokazywania, jak bardzo Państwo w niego wierzą. On musi się przekonać, że przygotowanie do lekcji jest proste, że wystarczy trochę wysiłku i już będzie piątkowy efekt. Wielu rodziców zamęcza dzieci tłumaczeniem. A tu trzeba krótko, prosto i bez ględzenia. Motywować go do wysiłku. Co jakiś czas warto się z synem umawiać.

Na przykład: „Jesteś coraz starszy, więc przez najbliższy tydzień ani razu nie przypomnimy o zadaniach i o klasówkach. Wierzymy, że sobie poradzisz”. Tak stawiać problem, by nie było okazji do lenistwa, a jednocześnie by syn miał coraz częściej możliwość wyboru – godzin nauki, wolnej niedzieli. Rozkaz, by siedzieć w pokoju i uczyć się, jest chyba najczęściej łamany, czemu trudno się dziwić. Jeśli syn jest bierny, warto się zastanowić, dlaczego tak jest, jakich ma kolegów, jaka jest atmosfera w klasie. Może śmieją się z najlepszych, nazywają kujonami? Proszę się zastanowić, czy jednak po oschłej mamie nie odziedziczyła Pani zbyt wiele powagi. Nie trzeba się złościć na męża, bo on lepiej rozumie chłopaka. Niezwykła obowiązkowość to cecha dziewczynek. Chłopcy często w szkole średniej rozwijają dopiero swoje zdolności, osiągają sukcesy w dziedzinach, na których im zależy. Warto inwestować w swoje dziecko, pomóc mu budować fundamenty pod lata nauki w gimnazjum i liceum. Czas spędzony przy zadaniach nie powinien być jednak męką dla Was obojga. Kto ma pomóc dziecku wejść w świat nauki, obowiązków, jeśli nie rodzice? Najlepiej oboje. Ale bez niepotrzebnej powagi. Poza tym należy się uczciwie zastanowić, ile godzin dziecko spędziło w szkole na ciężkiej pracy w wielkim hałasie i ile potem ma siedzieć w domu. Za kilka lat nieraz będzie Pani żal syna i pewnie sama zaproponuje mu Pani pomoc.

Fragment artykułu pochodzi z e-booka „PIN DO MŁODYCH. Jak zaradzić szkolnym problemom dziecka”, którego możesz zamówić tutaj:

Kup w sklepie "Gościa"

« 1 »

Iza Paszkowska