Historia pełna jest przykładów olbrzymów, którzy ginęli, zaczynając od zjadania własnego ogona.
Neomarksistowskie, lewicowo-liberalne salony zjadają własny ogon. A im więcej zjadły, tym większy mają apetyt. Weźmy na przykład tolerancję, jedno z ich sztandarowych haseł. Im głośniej krzyczą o tolerancji, tym bardziej same są nietolerancyjne. Ich tolerancja, którą mylą z akceptacją, dotyczy ściśle określonych idei, instytucji i osób. Innym gotowi są przy byle okazji skoczyć do gardeł. Co robią, gdy koś krytykuje ich poglądy i postawy? Urządzają nagonkę, by antypostępowego śmiałka przykładnie ukarać, najlepiej zwolnieniem z pracy, zawieszeniem, procesem itp. A jak to już zrobią, to dalej delektują się swoim byciem tolerancyjnymi. Bo nie ma tolerancji dla wrogów tolerancji, czyli – w ich mniemaniu – dla tych, którzy myślą inaczej niż oni. Są przekonani, że dojście do pełnej tolerancji wymaga przejściowej nietolerancji. Współcześni ideolodzy głoszą – a jakże! – pluralizm i otwartość. Przodują w tym dziennikarze niektórych redakcji. Ale ich pluralizm jest szeroki... jak przestrzeń między weekendowym a poniedziałkowym wydaniem ich gazety. Deklarują przy każdej okazji otwartość, ale rozumieją ją jako otwartość na zestaw przekonań środowiska, do którego się zaliczają. I nawet przez moment nie przemknie im przez głowę myśl, że może popadają w sprzeczność. Byłoby uczciwiej przyznać, że wszyscy ludzie na pewne idee są otwarci, a na inne zamknięci. I słusznie! Problem stanowi to, na co warto być otwartym, a co lepiej omijać szerokim łukiem. I tu jest pole do dyskusji. Neomarksistowscy liberałowie różnej maści walczą z nienawiścią i hejtem, cokolwiek by to ostatnie niepolskie słowo miało znaczyć. A im bardziej walczą, tym bardziej opluwają tych, którzy ich zdaniem nienawidzą. Bo jeśli ktoś widzi sprawy inaczej niż oni, to oczywisty dowód, że musi nienawidzić. Oskarżenie oponenta o uczucie nienawiści jest dość załganym ominięciem sporu na argumenty. Innym elementem zjadania własnego ogona jest obnoszenie się z rzekomą niezależnością myślenia, gdy tymczasem obserwujemy zadziwiająco stadne zachowania wśród tych, którzy chcą uchodzić za niezależną elitę. Z jednej strony strojenie niby samodzielnych min, a z drugiej podporządkowywanie się najgłupszym trendom i modom. Historia pełna jest przykładów olbrzymów, którzy ginęli, zaczynając od zjadania własnego ogona. Daje to nadzieję, że ostatecznie wszystko będzie tak, jak być powinno.•
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk SJ