Filmowa prasówka

Jeżeli ktoś na poważnie brał szumne zapowiedzi reżysera, że film „Polityka” wywoła burzę, to srodze się rozczarował.

Wiele hałasu o nic. Tak po obejrzeniu filmu Patryka Vegi można skwitować agresywną kampanię reklamową, prowadzoną przez reżysera w mediach przed premierą filmu. Widzowie, którzy masowo zapełniali sale kinowe na kilku wcześniejszych filmach Vegi, poczują się rozczarowani. Przyzwyczaił ich bowiem do czegoś innego niż najnowszy obraz. Mimo czasem nie najwyższego poziomu i dramatycznych mielizn filmy Vegi wciągały widza w akcję, a sowicie kraszone wulgaryzmami kabaretowe często sceny wywoływały rozbawienie i rechot na sali. Za tym wszystkim trudno było odkryć intencje, jakimi kierował się reżyser, kręcąc kolejne filmy. Być może nie potrafił ich wyraziście wyartykułować, ale miałem wrażenie, że opowiadając swoje gangsterskie czy medyczne historie, na ich dnie, poza powodami komercyjnymi, ukrył coś więcej. Szkoda tylko, że to dno sięga aż tak głęboko. Nie można jednak nie zauważyć dwóch, przewijających się w jego filmach charakterystycznych wątków. Bohaterowie, albo raczej antybohaterowie, jego filmów po chwilowym sukcesie na różnych polach przestępczej działalności kończą najczęściej marnie. Taka swoista wariacja na temat zbrodni i kary. Drugą jest wątek religijny. Chyba znaczenie ma fakt, że np. w ostatniej scenie „Służb specjalnych”, kiedy bohater zostaje sam, całuje różaniec, a w „Botoxie” potworna scena aborcji ma jasno określone przesłanie pro-life, co szczególnie nie spodobało się krytykom filmu. Nie wpływa to oczywiście na ocenę walorów artystycznych dzieł tego reżysera, jednak warto podkreślić, że nie korzysta on z państwowych dotacji i sam zdobywa środki na swoje produkcje. W przeciwieństwie do wielu cieszących się minimalną oglądalnością filmów dotowanych, a także nagradzanych na mnożących się jak grzyby po deszczu krajowych festiwalach filmowych. Wysoka pozycja w box office nie świadczy oczywiście o wartości filmów, ale przecież twórcy nie robią filmów tylko dla siebie i przyjaciół, muszą także myśleć o widzu.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Edward Kabiesz