Czy cesarzowa odkopała w spalonym słońcem Mieście Pokoju największą relikwię chrześcijaństwa? Drewno, na którym „ze śmierci życie tryska”?
Chłodna, czyściutka marmurowa klatka schodowa w rzymskiej kamienicy uratowała nas przed skwarem. Wchodziliśmy na pierwsze piętro do Margherity Meo, starszej siostry małej mistyczki Antonietty zwanej Nennoliną. O tej rozbrykanej sześciolatce zrobiło się głośno, gdy na jaw wyszło, że dyktowała mamie listy adresowane do Jezusa, a Ten przychodził w nocy, by… je czytać. „Kochany ukrzyżowany Jezu, chciałabym na zawsze zostać na Kalwarii, blisko Ciebie i Twojej Mamusi” – takie listy miłosne pozostawiała Antonietta. Żyła jedynie 6 lat, 6 miesięcy i 18 dni w latach 30. ub. wieku. Dziś toczy się jej proces beatyfikacyjny. Kochała krzyż. Często przed snem prosiła: „Tato! Przeczytaj mi opis męki Jezusa!”. Ponieważ na Msze św. biegała do pobliskiej potężnej Santa Croce in Gerusalemme (bazyliki Krzyża Jerozolimskiego), wchodzimy do tej świątyni. Padamy na kolana. Przed relikwiarzem Drzewa Krzyża Świętego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz