Nie zamierzam pisać o tym, że za obecnych rządów zmalało w Polsce bezrobocie. Chodzi mi o to, że bezrobocie na pewno nie grozi księżom katolickim.
Pamiętam, jak kiedyś arcybiskup Kondrusiewicz, wówczas metropolita Moskwy, zapraszał jezuitów do pracy na Wschodzie. „Wzdłuż Wołgi jest wiele parafii do obsadzenia” – mówił. „Ludzie dobrzy. Przyjmą kapłana z radością”. A przecież to nie tylko tam dobrzy ludzie czekają na kapłanów. We wszystkich właściwie krajach jest zapotrzebowanie na księży. Nawet tam, gdzie – jak w Polsce – kapłanów jest naprawdę wielu. Żeby się tylko kapłanom chciało. Bo problem w tym, że niektórym się nie chce… Piszę o tym bezrobociu, które nie grozi, bo czasem spotykam się na Facebooku lub Twitterze ze złośliwymi komentarzami typu: „Klechy się boją, że stracą owieczki i nie będzie kasy”. No cóż! Jeśli chodzi o mnie, to popyt zawsze przewyższał podaż. Co do kasy, to – choć nieraz doskwierał brak pieniędzy na prowadzenie dzieł apostolskich – z głodu i zimna nigdy nie przymierałem. Wręcz przeciwnie! Doświadczyłem prawdy słów Jezusa: „Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań” (Mk 10,29-30). Zwracam uwagę na to „wśród prześladowań”… W polskich parafiach pracy nie brakuje. Wręcz przeciwnie! Problem polega na tym, że katecheza, posługa sakramentalna, głoszenie Słowa, organizowanie kultu, dbałość o budynek świątyni, plebanii, salek itd. zabierają tyle czasu, że brakuje go, albo sił i chęci, na towarzyszenie różnym wspólnotom, ruchom, nowym inicjatywom. Oczywiście, kapłani chcieliby, aby jak najwięcej ludzi uczestniczyło w liturgii, szczególnie świątecznej. Jest jednak i druga strona medalu. W jednej z parafii księża obliczyli, że gdyby wszyscy parafianie przychodzili na Mszę w niedzielę, to – biorąc pod uwagę pojemność kościoła – trzeba by odprawić 36 Mszy. Co oczywiście byłoby fizycznie niemożliwe. Ale są też parafie, na przykład na Wschodzie, gdzie jest 150 parafian. Tyle że paradoksalnie posługa kapłańska w takiej małej wspólnocie wymaga nie mniej zabiegania niż w parafiach kilkunastotysięcznych. Bycie księdzem nie zapewnia żadnego dobrobytu, ale ksiądz może być pewien, że pracy mu nie zabraknie, a jeśli podejmie ją ofiarnie, to wdzięczności ludzkiej też nie. •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk SJ