Kiedyś zagadnął mnie pewien pan: „Ksiądz na kazaniach jest zbyt dramatyczny i wstrząsający. Nie należy ludziom mówić takich ponurych treści i zasmucać ich. Wszyscy jesteśmy zagonieni i zmęczeni, i samo życie nas przygnębia. Przychodzimy w niedzielę do kościoła po coś radosnego. Niech nam ksiądz opowiada miłe zdarzenia, anegdotki, coś do śmiechu. A nie te pełne powagi przestrogi”.
Mój dawny przyjaciel z seminarium misyjnego, posłany do Niemiec, musiał się szybko ewakuować z parafii, do której trafił, po wygłoszeniu kazania o grzechu i nawróceniu. Ludzie nie chcieli takiego „proroka nieszczęścia”. Grzechów już nie ma, nawrócenie ma być co najwyżej „ekologiczne” bądź „pastoralne”. Ale wstrząsać człowiekiem wizją grzechu i potępienia? Podtykać mu pod nos Chrystusowy krucyfiks? To gwałt na ludzkiej wrażliwości, kwestionowanie wolności wyboru i opinii.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Robert Skrzypczak